poniedziałek, 14 kwietnia 2014

10. Śmiertelna Hermiona, różowe prosięta i przeniesiony do Anglii Hogwart - Harry Potter: Dobry czy zły? cz.II

Witajcie, drodzy Czytelnicy!
Dzisiaj mamy dla Was kolejną część bredni, które , Gabriel Kuby, umieściła w swej ksionrzce "Harry Potter: dobry czy zły?". Aby odpowiedzieć sobie szczerze na pytanie zawarte w tytule (zapomnijmy na chwilkę, że odpowiedź była w trzynastym zdaniu tego dzieUa, dobrze?), warto zaznajomić się z głównymi bohaterami, miejscami akcji oraz treścią pierwszego tomu słynnej sagi o młodym czarodzieju. Spójrzmy więc na to wszystko oczami Pani Ałtorki. Dzięki niej możemy odkryć grozę czającą się w murach Hogwartu (reprezentowaną na przykład przez Irytka czy Dumbledore'a), całą prawdę o postaciach (Hermiona była śmiertelniczką!) i zasady rządzące okrutnym, czarodziejskim światem (ach, ci biedni mugole, zamieniający się w wilki!).
Indżoj!
PS Za radą jednej z czytelniczek pogrubiłyśmy nasze komentarze. Czy tak czyta się Wam lepiej?
PS 2 Dorobiłyśmy się fanpage'a, dzięki któremu będziecie na bieżąco - wtyczka facebooka po lewej stronie. : )

Harry Potter: dobry czy zły?, Gabriel Kuby, 
wydawnictwo POLWEN, 2006r. ISBN: 83-89862-48-4

Aktorzy - miejsca akcji
Przy prezentacji bohaterów dokonałam wyboru spośród postaci stworzonych przez autorkę. Jeśli chciałoby się je wszystkie wymienić, byłoby ich 3-4 razy więcej.
3-4? Oj, krucho z matematyką. Ciut więcej.

Nie ma wśród nich żadnej postaci, która stanowiłaby przeciwwagę dla całego opisanego ludku. Także rzekomo pozytywni bohaterowie, jak dyrektor szkoły - Albus Dumbledore, są wyposażeni w wiele satanistycznych symboli i wspierają zło.
O ile nie darzę Dumbledore’a jakąś szczególną sympatią, o tyle posądzanie go o wspieranie zła pozostawię bez komentarza. Pani Ałtorka chyba blogaski czytała, a nie książki Rowling.

1. Główni aktorzy
Harry Potter - sierota „mieszaniec"[zero rasizmu]; mama czarownica z mugolskiej rodziny, tata czarodziej. Jego rodzice zostali zabici zaklęciem przez Voldemorta. Harry nosi na czole bliznę od śmiertelnego zaklęcia Voldemorta, które przeżył. Ma ciągle koszmary, słyszy głosy, które go przerażają i wzywają do zabijania [Eee… co? Ok, Bazyliszek. Ale to tylko niektóre fragmenty „Komnaty tajemnic”]. Jego symptomy pogarszają się z każdym tomem. W tomie piątym zostanie opętany przez Voldemorta i rozwinie się jego podwójna osobowość.
Co się rozwinie? Nie wiedziałam, że Harry ma rozdwojenie jaźni. ;o
Nie no, okej, ale powiem, że w „Więźniu…” to ja „pogorszenia” nie widzę…

Lord Voldemort - Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać; czarnoksiężnik;  „mieszaniec". Jest samym złem (vol pochodzi od: voluntas - wola, volo - chcieć; mors - œśmierć: ten, który chce śmierci); zawsze potrzebuje ludzi, którzy pomagają mu w jego intrygach, którzy dzielą z nim swoją duszę.
Przepraszam, pogubiłam się. Kto i kiedy dzielił DUSZĘ z Voldemortem.

Śmierciożercy - zwolennicy Voldemorta.
Mugole - ludzie. 
Bo czarodzieje to zwierzęta.

Pogardliwie przedstawieni Dursleyowie są jedynymi  ludźmi, którzy odgrywają rolę w tej historii.
Szlamy - ich przodkami byli tylko mugole.
Mieszańcy - ich przodkowie byli półczarodziejami, półmugolami.
Prawie dobre sformułowanie.

Czysta krew -  [serial o wampirach na HBO] ich przodkami byli tylko czarodzieje.
Petunia i Vernon Dursleyowie - wuj i ciotka Harry ego; mugole. Dręczą i upokarzają Harry’ego. Odrzucają czary i magię.
Dudley Dursley - syn Dursleyów; kuzyn Harry ego; tłusta „świnia".
Najlepszy opis Dudley’a jaki widziałam. <3

Albus Dumbledore - dyrektor Hogwartu; czarodziej. Jest uznawany za uosobienie dobra.
Ufff, zaczynam się cieszyć, że Pani Ałtorka nie czytała ostatniej części.

Ron - najlepszy przyjaciel Harryego;  „czysta krew". Jest szóstym dzieckiem w rodzinie Weasleyów, które uczy się w Hogwarcie. Wyśmiewany z powodu ubóstwa.
Hermiona - przyjaciółka Harry'ego i Rona; nieczystej krwi, z rodziny mugoli, śmiertelniczka. Chce być wspaniałą czarownicą.
Reszta bohaterów jest nieśmiertelna, no przecież!
Wydaje mi się, że jakby było tylko „z rodziny mugoli” to ludzie by się skapnęli, że nie była czystej krwi…

Hagrid – półolbrzym  (hag - zły, wywołujący przerażenie czarownik); gajowy Hogwartu; przyjaciel dzieci. Jest trochę naiwny, dobroduszny, wierny i lojalny wobec ludzi, których lubi. Jego matka Frydwulfa była znana ze swojej brutalności. Hoduje monstrualne stworzenia, niektóre z nich nawzajem się pożerają.
Phi. Polecam kupić dwa bojowniki i umieścić w jednym akwarium.
Dobra… Nie ma to jak wytknąć, że imię bohatera znaczy "wywołujący przerażenie", po czym dodać, że jest dobroduszny.

Glizdogon - sługa Voldemorta. Dla powstania „eliksiru życia" Voldemorta musi własnoręcznie odciąć sobie rękę.
E tam, nie musi własnoręcznie. Po prostu akurat nie było nikogo w pobliżu, żeby zrobił to za niego.

Draco Malfoy - uczeń z domu Slytherina; „czysta krew"; ,,ultraczarodziej"[*]; syn śmierciożercy Lucjusza; miał za obstawę Ślizgonów Crabbe'a i Goyle'a; wróg Harry'ego.
Crabbe i Goyle nie byli obstawą. Byli przydupasami, to co innego.

Syriusz Black - ukochany ojciec chrzestny Harryego;  „czysta krew"; czarodziej; może zmieniać się w czarnego psa. Został usunięty z Ministerstwa Magii  [skąd? Syriusz z Ministerstwa Magii? A co on tam robił?] za masowy mord [po co wspominać, że był niewinny, prawda?]. Nienawidzi swojej matki. To faktycznie dziwne przy takiej mamuśce jak pani Black.

Profesor Quirrell - nauczyciel obrony przed czarną magią; opętany przez Voldemorta. Na końcu tomu pierwszego ukazuje się jego, dotychczas schowana pod turbanem, tylna głowa jako demoniczna twarz Voldemorta.
Przednia głowa była całkiem w porządku.
Demoniczna twarz? A jak to wygląda?

Profesor Snape - czarodziej; blady, z zakrzywionym nosem, straszny; nauczyciel eliksirów z zakonserwowanych zwierząt, jadowych zębów węży, duszonych ślimaków, szczurzych mózgów, tłuczonych chrabąszczy, pokrojonych niemowląt, które rosną na mandragorze.
Bo najważniejsze w charakterystyce bohatera jest to, z czego robi eliksiry.
Btw. Jakich niemowląt, które rosną na mandragorze? To, że korzeń krzyczał, nie znaczy, że był niemowlęciem. A porównanie wyglądu wzięło się stąd, że korzeń mandragory rzeczywiście ma kształt ludzkiej sylwetki.



Bellatrix Lestrange - œśmierciożerca; oddana bezgranicznie Voldemortowi; kuzynka Syriusza. Uwielbia męczyć zaklęciem Crucio.
Cruciatus,właściwie.

Argus Filch - woźny Hogwartu. Znęca się nad uczniami, chciałby ich bić  „aż do krwi".
Ach, ten Filch.
Ale oczywiście, jeżeli już przy każdym bohaterze rozdrabniamy się nad tym jakiej był krwi, to można było dodać, że jest charłakiem!

Dementorzy - œślepe, wysysające duszę duchy ciemności. Mieli straszną umiejętność:  zmuszali swoją ofiarę do przypomnienia sobie najgorszych chwil w życiu, „by pogrążyła się bezwolnie we własnej rozpaczy..." (IV, 232). Wysysali z ofiary duszę przez pocałunek.
Zanotować! Nie całować się z nikim. Hahahaha.

Profesor Binns - duch; nauczyciel historii magii.
Prawie Bezgłowy Nick - duch, którego głowa wisi na kawałku skóry.
Gruby Mnich - duch. 
Głębokie.
Krwawy Baron - duch.
I tu też. Po tak drastycznych opisach postaci…
Ale to serio dziwne, że nie skomentowała w żaden sposób KRWAWEGO Barona. 

Tiara Przydziału - czarodziejski kapelusz; selekcjonuje na początku roku szkolnego uczniów do poszczególnych domów według ich wyglądu [nie, to raczej nie] i cech. Do „śmierdzącego Slytherinu” są kierowani źli i brzydcy.
O, wypraszam sobie. Malfoy brzydki?

2. Postacie horroru
To zaskakujące, że dementorzy nie znaleźli się w tym podpunkcie.

Irytek- duch; rzucający uroki, złośliwy. Bluźnierczo przekręca kolędy.
Irytek rzucał uroki?

Parszywek - tłusty szczur; czarodziej; maskotka Rona.
To brzmi cudnie, zupełnie jakby była mowa o trzech różnych rzeczach/osobach.
I wcale nie jest Glizdogonem z pierwszej rozpiski postaci.

Smoki różnych gatunków - wszystkie niebezpieczne i wywołujące odrazę.
Bo tolkienowski Smaug to był łagodny jak baranek.

Młode norweskiego smoka kolczastego wykluwały się 
w ogniu. 
Nie wiem, jak wam, ale mnie to do smoka pasuje.

Sklątki tylnowybuchowe – „wyglądały jak zdeformowane, pozbawione skorup homary, okropnie blade i oślizgłe, z mnóstwem nóżek sterczących w dziwnych miejscach. Głowy trudno było zlokalizować" (IV, 210). Ładny ślimaczek, Pani Ałtorko? A przecież też stworzenie boże.

Gnomy - szkodniki ogrodowe, które tępi się przez odgnomianie
Skrzaty domowe - niewolnicy domu [raczej rodziny]. Mają tendencję do zadawania sobie kar.

[Pomijamy kilka istot opisanych w miarę normalnie, ale temu poniżej przyjrzeć się musimy:]

Wilkołak - mugol, który w czasie pełni księżyca zmienia się w drapieżnego wilka.
Normalne u mugola. Ja tak codziennie wieczorami.
Poza tym, biedny Lupin. Całe życie myślał, że jest czarodziejem.

3. Miejsca akcji
Hogwart - angielski zamek, siedziba szkoły magii i czarodziejstwa. Schody same się tutaj przemieszczają, obrazy mówią, drzewa biją. Panuje atmosfera ciągłego zagrożenia, nieufności, grozy, stosowania przemocy, pełnej samowoli przez dowolne używanie czarów i zaklęć.
Co? Facepalm.
Nie, żeby coś, ale Hogwart jest w Szkocji…

Cztery domy Hogwartu - Gryffindor, Ravenclaw, Hufflepuff i Slytherin. Harry, Ron, Hermiona należą do Gryffindoru. Draco Malfoy należy do Slytherinu,  „gdzie łączy się podstęp ze złośliwymi figlami", gdzie wszyscy czarodzieje i czarownice sąŸźli". Gryffindor i Slytherin walczą ze sobą aż do krwi.
Jak uczniowie przeciętnego polskiego gimnazjum.

Ulica Pokątna - mogą tu chodzić jedynie czarodzieje, aby dokonać zakupu niezbędnych im rzeczy; do czarowania mogli kupić: sowy, szczury, ropuchy, śluz, kły, pazury, oczy żuków, ludzkie paznokcie, podręczniki czarów dla zaawansowanych (z zakazanego działu biblioteki), różdżki czarodziejskie.
Może i się nie znam, ale wydawało mi się zawsze, że z biblioteki książki się wypożycza, a nie kupuje.

Ulica śmiertelnego Nokturnu - dostępna tylko dla czarodziejów, ze sklepami czarnomagicznymi; tu na wystawie znajdują się: zwietrzała ręka na poduszce, zakrwawione karty do gry, gapiące się szklane oko, na ścianach wiszą złe maski, na ladzie leżą ludzkie kości.
Ach, ten klimat na Nokturnie…

Co to może być za historia, która ma taką scenerię i opowiada o takich bohaterach?
Literatura fantastyczna, bardzo popularna, Pani AŁtorko. : )



Tom I: Harry Potter i Kamień Filozoficzny
Czuję, że będzie ciekawie…

Rodzice Harry ego byli czarodziejami. Zostali zabici przez śmiertelne zaklęcie Voldemorta, kiedy był niemowlęciem. [Kiedy Voldemort był niemowlęciem? Rozumiem, że w fanfiction takie błędy, ale żeby w książce?] Voldemort, Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać, nie może zabić Harry ego, ponieważ matka chłopca z miłości ofiarowała się za syna. Rzucając na Harryego śmiertelne zaklęcie, które do niego wróciło, Voldemort stracił swoją bezpośrednią moc i może działać tylko w ten sposób, że posiądzie ciało i duszę innego człowieka oraz wyssie czyjąś krew, w tomie pierwszym jest to krew jednorożca.



Okej, okej. STOP. Nie, Voldek nie musi pić czyjejś tam krwi. Jednorożec nie był przypadkiem. W świecie Harry’ego, krew jednorożca ma właściwości uzdrawiające (lecz jej stosowanie jest zakazane, by nie krzywdzić niewinnych istot). Dlatego Voldziu pije akurat tę krew – dzięki niej staje się silniejszy.

Aby odzyskać utraconą potęgę, musi wypić krew Harry ego.
Nie. Wcale nie. Zna też inne sposoby, ale jak na razie, nie wypaliły.

Czyni to w czwartym tomie.
Znowu nie. Zostaje wrzucony do eliksiru, gdzie oprócz krwi Harry’ego pluskają sobie kości Toma Riddle’a seniora i ręka Glizdogona.

Harry emu udaje się przeżyć przynoszące śmierć zaklęcie Voldemorta, zostaje mu jednak na czole blizna w kształcie błyskawicy. Ponieważ Harry przeżył zaklęcie, jest znany (i sławny) w świecie magii.
Bo mógłby być znany, a nie być sławny, of course.

Czarodzieje umieszczają osieroconego Harry ego u jego ludzkich [polemizowałabym] krewnych, wujka i ciotki Dursleyów i ich syna Dudleya. Harry dorasta u nich, a później spędza z nimi wakacje. Dursleyowie są źli, ograniczeni i prostaccy. Pierwszy rozdział (w każdym tomie) przedstawia, jak bardzo szykanowany jest Harry w domu wujostwa, przede wszystkim przez swojego kuzyna Dudleya, „różowe prosię".
1. „Różowe prosię” to pseudonim Dudley’a?
2. Pierwszy rozdział tomu pierwszego to rozmowa Dumbledore’a z McGonagall, natomiast tom czwarty rozpoczyna się od snu Harry’ego, który widzi Voldemorta mordującego starego ogrodnika. Kolejny argument wyssany z palca.

 Dursleyowie to mugole, zwykli ludzie w przeciwieństwie do czarodziejów i czarownic. Nienawidząœświata czarodziejów i jego wdzierania się w ich spokojne życie.
Czy to samo nie było w opisie bohaterów?

Mając jedenaście lat, Harry odkrywa w niezwykłych okolicznościach, że jest czarodziejem.
No, sam tego nie odkrywa.

 Za pomocą magicznych œśrodków czarodzieje i czarownice tak przerazili Dursleyów, że ci w końcu pozwalają Harry’emu iść do Hogwartu - szkoły magii i czarodziejstwa.
Akurat Dursley’owie mieli coś do powiedzenia…

Po Harryego przybywa Hagrid, miły, zrzędzący gajowy Hogwartu. Udają się razem do Londynu. Najpierw idą do banku. Hagrid na polecenie Dumbledore'a zabiera zdeponowany tam Kamień Filozoficzny. Kamień zmienia każdy metal w złoto i daje nieśmiertelność. (Powinien się raczej nazywać: „kamień żądzy".)
Nie, nie powinien. Wie Pani, Pani Ałtorko, że kamień filozoficzny to nie wymysł Rowling i nie ona go nazwała? Alchemicy szukają tej legendarnej substancji od wieków.

Hagrid z Harrym kupują na ulicy Pokątnej niezbędne do czarów akcesoria. Są wśród nich: kociołek do eliksirów, śluz, zęby siekacze, pazury, oczy żuków, w tomie czwartym uzupełnione o ludzkie paznokcie (skąd pochodzą, nie wiadomo)
Z dłoni, a jak wiadomo, paznokcie stale rosną, więc…

Najważniejsza jest jednak różdżka. I wtedy dzieje się coś dziwnego: czarodziejska różdżka, którą Harry bierze do ręki, okazuje się „bratem" różdżki Voldemorta, ponieważ w obu jest pióro z ogona feniksa, a posiadał on tylko te dwa pióra.
Oddał, nie posiadał. To różnica. Nie no, nie wierzę, feniks z dwoma piórami. :D

Sprzedawca różdżek mówi do Harryego: Myślę, że możemy się po panu spodziewać wielkich rzeczy, panie Potter... Ostatecznie Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać dokonywał wielkich rzeczy... strasznych, to prawda, ale wielkich" (1,93). Słyszymy: strasznych, ale wielkich"...
Rację chłop ma. Hitler też był zbrodniarzem, ale charyzmy odmówić mu nie można.

Dyrektorem szkoły magii i czarodziejstwa jest Albus Dumbledore. Jest powszechnie uważany za uosobienie dobra: „wszyscy mówią, że Sam-Wiesz-Kto boi się tylko Dumbledorea" (I,270).
W czasie wielkiego święta na rozpoczęcie roku szkolnego uczniowie są przydzielani przez Tiarę Przydziału do poszczególnych domów Hogwartu. Dobrzy, dobrze wyglądający [Neville?], sympatyczni idą do Gryffindoru, niesympatyczni, pospolici i brzydcy[Malfoy?] do Slytherinu. Harry boi się, aby tiara nie odesłała go z powrotem do domu. Boi się odesłania, mimo że tej nocy miał koszmary, „obudził się, zlany potem i drżący ze strachu" (I, 139).
W domu też je miewał.

Podczas uroczystości około dwudziestu duchów przechodzi przez ściany, między innymi Gruby Mnich, Prawie Bezgłowy Nick, Krwawy Baron z „pustymi, bladymi oczami i ponurą twarzą, w szatach zbryzganych srebrną krwią" (1,133).
Baron to miał jednak niezły styl. :D
P.S. A jednak rozpisała się o Baronie.

Harry zaprzyjaźnia się z Ronem i Hermioną. Razem uczą się magicznych praktyk i przeżywają straszliwe, ale fascynujące przygody. Jedną z nich jest gra w quidditcha.
Straszliwa gra w Quiditcha.

Uczniowie latają na miotłach (miotła  Harry'ego to Nimbus [Prawie Gimbus.] Dwa Tysiące"). Celem jest złapanie złotego znicza. Nie ma właściwie żadnych określonych reguł [dlatego powstała o tej grze osobna książka, Quidditch przez wieki], ale za to siedemset  [Pani liczyła?] możliwości popełnienia faulu. Harry zamierza przyczynić się do wygranej jego drużyny, jednak jeden z nauczycieli rzuca na niego klątwę, co o mało nie przeszkodziło w osiągnięciu zwycięstwa.
Ja bym raczej wspomniała, że o mało nie zabiło to Harry’ego…

Harry sądzi, że zrobił to Snape, który go nienawidzi.
Harry, Ron i Hermiona odkrywają, że Voldemort dąży do tego, by powrócić do Hogwartu i objąć znów władzę. Przypuszczają, że potrzebny jest mu w tym celu Kamień Filozoficzny. (Nie jest właściwie oczywiste dlaczego, bo Voldemort posiada już nieśmiertelność i nie cierpi na brak pieniędzy.)
Tak, widać, że Pani Ałtorka przeczytała serię wnikliwie. Jest jasno powiedziane, że dzięki użyciu kamienia, Voldemort będzie mógł odzyskać ciało.

 Przyjaciele odkrywają również, gdzie został ukryty kamień. Dumbledore umieścił go na trzecim piętrze szkoły. Jest strzeżony przez trójgłowego psa Puszka i wiele zaklęć.
Harry lubi łamać reguły szkoły i jest za to upominany z przymrużeniem oka.
Zwłaszcza wtedy, gdy odejmują mu 50 punktów i cały dom jest na niego wściekły, bo o mały włos przegraliby Puchar Domów.

Coraz bardziej podoba mu się w Hogwarcie, chociaż dręczą go coraz straszniejsze koszmary:  „Harry budził się w nocy, dręczony swoim dawnym koszmarem sennym, tyle że teraz było jeszcze gorzej, bo pojawiała się również zakapturzona postać zbroczona krwią" (1,272).
Tę postać Harry spotyka w Zakazanym Lesie, gdy akurat pije krew jednorożca.
Spotkał ją PRZED wspomnianym wyżej snem. Nic dziwnego, że takie straszydło mu się przyśniło.

Harry i jego przyjaciele słusznie domyślają się, że był to Voldemort i błędnie sądzą, że Snape chce mu przekazać Kamień Filozoficzny. Aby to uniemożliwić, Harry ryzykuje życie. Tak to uzasadnia:  „Jeśli Snape dorwie się do Kamienia, Voldemort wróci! Nie wiecie, co było, kiedy już raz próbował przejąć tu władzę? Jeśli teraz tego dokona, w ogóle nie będzie już żadnej szkoły, z której będą mogli kogokolwiek wyrzucić! Zamieni ją w kupę gruzów albo zrobi tu szkołę czarnej magii!" (I, 279).
Harry chce walczyć z Voldemortem, a nie uciekać ze szkoły - z miejsca, gdzie jest dręczony przez nauczycieli, uczniów i koszmary.
Miejsca, gdzie spotkał swych pierwszych przyjaciół i wreszcie został zaakceptowany. Ale dziwne, że nie chce uciekać.
To nic, że jedynym nauczycielem, który go dręczy jest Snape, reszta go uwielbia…
Pragnie uniemożliwić zmianę Hogwartu w szkołę czarnej magii - a przecież Hogwart jest już szkołą, w której naucza się i praktykuje czarną magię.
A gdzie?

[Opispotyczki finału - Quirell kontra Harry. Zadziwiająco mało głupot, za to wieje nudą. Ciach.]


Quirrell, którego Harry słyszał czasem mówiącego do siebie, objaśnia, jak mu się żyje z jego mistrzem: „On jest ze mną wszędzie. Spotkałem go, kiedy podróżowałem dookoła świata. Byłem wtedy głupim młokosem, miałem zupełnie śmieszne poglądy na dobro i zło. Lord Voldemort pokazał mi, jak bardzo się myliłem. Nie ma czegoś takiego, jak dobro i zło, jest tylko władza i potęga... I mnóstwo ludzi zbyt słabych, by osiągnąć władzę i potęgę..." (I, 300). W filmie, dozwolonym od szóstego roku życia, grzmią te słowa w całej sali kinowej.
I nawet sześciolatki wiedzą, że wypowiada je czarny charakter, więc nie należy się do tych słów stosować. To tak jakby oskarżać filmy wojenne o propagowanie przemocy. 

[Kolejny opis. Harry walczy z Quirrellem, zdobywa kamień, Quirrel nie może go dotknąć. Znamy.]

Harry zapada w ciemność. Budzi się w pokoju dla chorych i widzi Dumbledore'a. Pyta go: „dlaczego Quirrell nie mógł mnie dotknąć?".
Odpowiedź powinna brzmieć - ponieważ dotyk Harryego powodował krwawe pęcherze, palił.
Tyle czytelnik zauważył sam. Teraz chcemy wiedzieć DLACZEGO dotyk palił.

Dumbledore mówi jednak: „Twoja matka oddała za ciebie życie. Jedyną rzeczą, której Voldemort nie potrafi zrozumieć, jest miłość. [...] Ta miłość jest w twojej skórze. Quirrell, pełen nienawiści, żądzy i ambicji, dzielący ciało i duszę z Voldemortem, nie mógł ciebie dotknąć właśnie dlatego. Mękę sprawiało mu samo dotknięcie kogoś naznaczonego czymś tak dobrym" (1,308).
Po wzniosłych słowach o miłoœci Dumbledore raczy się ”fasolką Botta" o smaku „woszczyzny z uszu" (I, 310)...
Czy ta informacja zmieniła Wasze życie?

Harry musi spędzić wakacje w świecie mugoli. Złośliwie mówi:  „Oni nie wiedzą, że nie wolno nam wykorzystywać magii w domu. Tego lata trochę sobie poużywam na Dudleyu" (I, 319).
To takie okrutne i nienaturalne, że dręczony przez starszego kuzyna jedenastolatek ma ochotę zrobić mu parę psikusów.

Taka jest treść pierwszego tomu serii o Harrym Potterze. Przedstawiłam tu historię bez interpretacji i analizy. Zrobiłam jedno. Odrzuciłam baranią skórę, w którą ubrał się wilk - beztroska historia o pełnej przygód przyjaźni między Harrym, Ronem a Hermioną.
Związek między trójką przyjaciół stanowi odbicie całkiem normalnego życia uczniów i daje młodym czytelnikom oraz widzom płaszczyznę identyfikacji. Rzekomo niegroźny tom pierwszy pełen jest zaklęć, krwi, magii, straszydeł, groźnych stworzeń, demonicznego opętania, a w końcu bezpośredniego spotkania z diabłem.
Przeoczyłam spotkanie z diabłem, a czytałam „Kamień filozoficzny” dwa razy.

Według wzoru tomu pierwszego zbudowane są pozostałe tomy. Punktem kulminacyjnym każdego tomu jest spotkanie Voldemorta i Harry ego, w którym Harry jest ratowany, a Voldemort znika, by pojawić się w następnym tomie.
Czyżby Pani Ałtorka ominęła „Więźnia Azkabanu” w swej podróży przez magię?

W czterech pierwszych tomach Harry walczy (pozornie) przeciw powrotowi Voldemorta, ponieważ uważa, że Hogwart może zostać zamieniony w to, czym już jest - w szkołę czarnej magii. Przez cały ten czas Voldemort działa przez opętania. W tomie czwartym podczas rytuału na cmentarzu udaje się Voldemortowi wypić krew Harry ego, której potrzebuje, aby utwierdzić swoje panowanie. Pomimo że napięcie jest budowane przez całe cztery tomy, w tomie piątym nie dzieje się nic nowego: ani Hogwart nie zostaje zrównany z ziemią, ani nic nie zmienia się w szkolnym dniu pełnym czarnej magii. Jedyną różnicę stanowi to, że to sam Harry zostaje opętany przez Voldemorta.
Nie ma żadnych masowych ucieczek z Azkabanu, ministerstwo nie ingwiluje Hogwartu, dementorzy nie pałętają się po mugolskich dzielnicach, a Zakon Feniksa nie wznawia działalności. Co to to nie.

Tom pierwszy traktuje opisywany świat jako niegroźny, ale metoda jest tu już widoczna. Pytanie o metodę służy wyjaśnieniu, nie dotyczy prawdziwych zamiarów autorki, bo te pozostają jej tajemnicą. Jest jasne, że wyrafinowana inteligencja dzieła polega na systematycznym dezorientowaniu, czym jest dobro, a czym zło, poprzez długie przyzwyczajanie do tego, co straszne, wzbudzające wstręt, przez fascynację magią i jej upowszechnienie. Czy jest to tylko produkt uboczny tego dzieła? Niech czytelnik sam to osądzi.
Odpowiedź  jest istotna. Ważne, by zdecydować, czy duchowa strawa, którą „Harry Potter” serwuje młodym na całym świecie, czyni zdrowym, czy chorym, wolnym, czy zależnym, budzi nadzieję, czy strach. 
Z tymi dylematami pozostawiamy Was, drodzy czytelnicy, do następnej analizy.

Pozdrawiają Was Mika, lecąca na swoim Gimbusie po kamień żądzy, Fangholder tuląca do snu niemowlę z mandragory i  StrawCherry z nudów zamieniająca się w wilkołaka. A Wiera przeprasza za nieobecność, ale upiła się krwią jednorożca. 


16 komentarzy:

  1. To jest... to jest po prostu żenujące.
    I piszę tak krótko nie dlatego, że jest tylko trochę żenujące. Piszę tak krótko dlatego, że to jest tak bardzo żenujące, że zabrakło mi słów i po głowie krąży mi tylko to jedno.
    I jeszcze "fuj".

    (znaczy, nie analiza, złota jest, jak zawsze. Tylko książka. Tak dla uściślenia)

    (tak w ogóle, to mój słownik ortograficzny - i polonistka też - trąbią, że "PS", a nie "P.S.")

    I, serio, Truwiśnio, czytałaś KF tylko dwa razy? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Bo ja nie mam swojego egzemplarza ;< Całą serię czytałam dwa razy, tylko "Insygnia Śmierci" ze cztery (bo się dorobiłam swoich). Obiecuję uroczyście (nie, nie knuję nic niedobrego), że kiedyś skompletuję całość i będę czytać częściej.
      Oczywiście masz rację, nie wiem, skąd wzięły mi się tam te kropki. ;o Lecę naprawiać. : )
      I w ogóle WOW, ty żyjesz. Szok taki wielki. :D

      Usuń
    2. Wez nie sciemniaj mi tu, kazda czytalam po piec razy minimum, a wlasnego egzemplarza nie mam i mjec nie bede :D

      Mam racje z tymi kropkami? Serio? To takie dziwne uczucie umiec cos jeszcze, jak od tak dawna sie.nie napisalo ani slowa ;-;

      Wydaje Ci sie. Serio.

      Usuń
    3. Za dużo książków do czytania ;c
      Nie denerwuj mnie. Idź pisać. Już!

      Usuń
  2. "Aby odzyskać utraconą potęgę, musi wypić krew Harry ego"
    Leżę i kwiczę, jak tylko się podniosę, to lecę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *odgłosy umierającego walenia*
      Kheeeee... Jeżu wszechborski, ratujcie, umieram.
      Czytałam niemal każdą część Pottera po ok. 10 razy i boli mnie, jak bardzo ta pani podporządkowuje swojej małej teorii elementy służące niczemu innemu, jak ubarwieniu świata przedstawionego/ W dodatku trzyma się wyssanych z palca argumentów i teoryjek tak kurczowo, tak uroczo ignorując wszystko inne zawarte w książkach Rowling, w tym dość klarowny system wartości. Uch. Krew mnie zalewa, więc wybaczcie, idę się ciąć czekoladowymi kulkami.
      Analiza zacna, choć okrutnie krótko, dziewczęta moje drogie. Tylko do jednej rzeczy ośmielę się przyczepić:
      "(lecz jej stosowanie jest zakazane, by nie krzywdzić niewinnych istot)" - bardziej niż zakazem należało się raczej przejąć klątwą, która ciążyła na każdym, kto skrzywdził jednorożca i skosztował jego krwi. Przez to na jej picie decydowali się tylko najbardziej zdesperowani.

      Usuń
    2. Przy początkowych analizach wszyscy narzekali, że są za długie, więc znacznie je skróciłyśmy.
      Zgadzam się w 100 % co do argumentów, a właściwie ich braku.
      Nie tnij się kulkami czekoladowymi! Szkoda kulek. Lepiej je zjedz. Albo mi podeślij.
      Rzeczywiście była klątwa.

      Usuń
    3. Moim skromnym zdaniem Waszych analiz nigdy za wiele. Zresztą, rozłożenie czytania na parę godzin/dni nie zabija . :3
      Ale rozumiem, rozumiem, prawo większości, w końcu demokrację mamy :D

      Usuń
  3. Biedne niemowlaki rosnące na mandragorze ;-; One też mają uczucia xD !!! Dobiło mnie już zupełnie "Pragnie uniemożliwić zmianę Hogwartu w szkołę czarnej magii - a przecież Hogwart jest już szkołą, w której naucza się i praktykuje czarną magię. " Czy kochana pani Ałtorka nie może zrozumieć różnicy między nauczania czarnej magii a OBRONY przed czarną magia !? xD Przeczytałam wszystkie tomy po 3 razy a jakoś nigdy nie patrzyłam na to z tej strony... xD *klaszcze * Że też można coś tak głupiego napisać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieee. Według pani Ałtorki każda magia jest czarna. :D

      Usuń
    2. W ktorejs ksiazce o podobnym... wszystkim, w jednym akapicie autorka wolala ze nie ma czegos takiego jak "biala magia", nie ma nawet takiej mozliwisci, magia jest z natury zla, fuu, et cetera. Kilka akapitow dalej pisala natomiast, ze na przyklad wrozka z "Kopciuszka" byla pomocna i dobra i uzywala swojej magii w dobrych celach.
      No ja przepraszam XD

      Usuń
    3. A mnie właśnie na obozie parafialnym animatorka powiedziała, że w bajkach magia jest ok, bo tam jest wykorzystywana w dobrym celu, a w HP w złym. Chyba nigdy "Śnieżki" nie widziała...

      Usuń
  4. które , Gabriel Kuby, umieściła w swej ksionrzce
    Oba przecinki są niepotrzebne, tak jak spacja przed jednym z nich. // Gabriele.

    To faktycznie dziwne przy takiej mamuśce jak pani Black.
    Przecinek przed „jak”.

    jeżeli już przy każdym bohaterze rozdrabniamy się nad tym jakiej był krwi
    Przecinek przed „jakiej”.

    O, wypraszam sobie. Malfoy brzydki?
    Książkowy owszem. Co do filmowego trwają spory.

    Nie wiem, jak wam
    Zbędny przecinek.

    Bo mógłby być znany, a nie być sławny, of course.
    Nie każdy znany jest sławny.

    Quiditcha.
    Quidditcha.

    Opispotyczki
    Uciekła spacja.

    Quirell
    Quirrell.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ej! Wy, mistrzowie! Najpierw używajcie poprawnej polszczyzny, a dopiero wtedy zabierzcie się za komentowanie czyjejś pracy. Absolutnie nie chwalę żadnego z blogów czy opowiadań, które oceniacie, ale dajcie spokój! Wybieracie te najdurniejsze do komentowania żeby zamaskować własne błędy? Nie mówię już nawet o błędzie w słowie 'pióro', bo jeśli to miał być żart (Boże! Mam nadzieję, że to nie na poważnie) to jest tak kiepski, że ludzie o chociażby średnim wykształceniu siedzą i płaczą jak to widzą..
    Życzę podniesienia poziomu znajomości własnego języka, nie kaleczenia i omijania znaków, pamiętania o zaimkach i liczę na używanie poprawnie odmienionych słów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro już się pani Zniesmaczona czepia, to ja się przyczepię do niej i powiem, że życzę absolutnie tego samego, z jedną tylko poprawką. Życzę NIEKALECZENIA, bo zasady pisowni z 'nie' też do czegoś służą.

      Usuń
  6. A tak swoją drogą, to kiedy planujecie kolejną analizę? Bo chyba jeszcze nie poumierałyście tam, w odległych internetach?

    OdpowiedzUsuń

GRY