poniedziałek, 5 maja 2014

11. Kapitan Patrick Sparrow z Dziewczyną, Której Nie Ma w dramatycznym opowiadaniu - moje-opowiadanie-kwiatkowski cz.I

Witajcie!
Na początku serdecznie przepraszamy za tygodniowe opóźnienie spowodowane poświątecznym lenistwem. 
Żeby zbytnio Was nie zmęczyć, postanowiłyśmy analizę książki Harry Potter: Dobry czy zły? przeplatać blogaskami. Dzisiaj na celowniku opko o naszym polskim Bieberze, tj. Dawidzie Kwiatkowskim. Wielkie litery na początku zdania poszły się chędożyć wraz z poprawnym zapisem dialogów, a zazdrosne opisy chlipią w kącie i również postanowiły pokazywać się rzadko, ewentualnie utulone przez gwiazdki. 
Zapraszamy!

Adres:http://moje-opowiadanie-kwiatkowski.blogujaca.pl/

Prolog
Nie, droga Ałtoreczko. To jest spis postaci, nie prolog.

Witajcie, będę pisała dla was opowiadanie o Dawidzie Kwiatkowskim :)
Narazie nie wiem jak tu się cokolwiek robi [na przykład pisze] ale powoli się oswajam  ;-)
Dawid Kwiatkowski ,lat 17 , Gorzów Wielkopolski, Blogger [nie wiedziałam, że mam konto na Kwiatkowskim], ma wielkie powodzenie u dziewczyn lecz on czeka na tą jedyną
NO NIE MÓW!!! Czekając zawsze może skorzystać z tego swojego powodzenia u młodych, bardzo młodych, bardzo bardzo młodych dziewcząt, albo jeśli monogamia mu nie w smak, niech wyjedzie tam, gdzie rządzi poligamia.


Kwiat z powodzeniem u dziewcząt ; )

Daria Polkowska, Lat 16, Gorzów Wielkopolski, Bloggerka, Często się przeprowadza, trudno jest jej się odnaleźć.
Ciekawe z kim utożsamia się autorka w tym opowiadaniu… Myślę, że z Kwiatkowskim.

Patrick Sparrow  [syn Jacka?][Jaki jest sens nazywać bohatera Polaka, angielskim imieniem i nazwiskiem? A jeśli jest to syn Jacka, to powinien nazywać się Kapitan Patrick Sparrow][Dlaczego niby syn Jacka miałby być kapitanem? Takie wtyki, rozumiem?][Fang myśli, że „kapitan” to tytuł dziedziczny, ciii] lat 17,Gorzów Wielkopolski, przyjaciel Dawida, Czas zazwyczaj spędza na skateparku ze swoją dziewczyną i przyjaciółmi.
zapraszam do czytania, będzie ciekawie, zapewniam !
Nie jestem tego taka pewna, ale zaryzykuję.

*oczami Darii*
Dziś jest ten dzień! Pierwszy dzień wakacji ,muszę się z kimś umówić…
Yyy… co? To jakiś obowiązek jest?
Pierwsza rzecz do zapamiętania w tym opku: obowiązkiem dziewczyny pierwszego dnia wakacji jest się z kimś umówić.
Wy tu pitu pitu, a czas ucieka. Czas sobie kogoś znaleźć na pierwszy dzień wakacji!
A potem to już mniejsza, ważne, żeby pierwszego dnia wakacji mieć się z kim pokazać! A tak serio, nie lepiej znaleźć kogoś na rozpoczęcie roku szkolnego, żeby zrobić furorę? Dobra, gdzie ja oczekuję logiki?
Osobiście znam takiego jednego, który twierdzi, że dziewczynę to tylko na rok szkolny, bo wakacje są dla kumpli. No, twierdził. Jeszcze całkiem niedawno.

nagle przerwał mi myśli telefon [CIACH!] -*w telefonie krotki tekst ,ja to czuję ja to wiem*
Nie bardzo rozumiem, o co chodzi z tymi gwiazdkami. Ktoś wytłumaczy?
Próbuję to rozkminić, by Ci wytłumaczyć, ale przykro mi, nie widzę w tym logiki.
Czy to nie jest fragment piosenki Dawida?
Jest.
Mika, opko już rzuciło Ci się na mózg, skoro piszesz sama ze sobą?

Daria:  Tak słucham?
Patrick: Daria! widzimy sie za 15 min na boisku, ubierz się ładnie idziemy na impreze! – Powiedział
Daria: Ok.
Teraz myśli…w co mam się ubrać?!
Ale kto myśli?
Ej,ale to jest połączenie dwóch typów dialogów, Ałtorko, zdecyduj się na jeden.
To nie jest żadne połączenie. To Kapitan Patrick Sparrow myśli.

czarna obcisła spódniczka [a, już wiem, kto myśli – spódniczka!], koronkowa biała bluzka do środka, czarne vansy.
Do obcisłej spódniczki i koronkowej bluzki?
Cieszmy się, że nie ma obrazków.
Widzę, że autorka jest jedną z tych, co to miłości do pisania nie łączą z miłością do mody. Rzadki widok.

Nie mogłam zapomnieć o wzięciu telefonu, moja mama by mnie chyba zabiła gdybym go nie wzięła. zeszłam na dółzapominając o wielkich literach na początku zdania ,myślałam szczerze mówiąc ,że moich rodziców nie ma w domu…teraz się zacznie wypytywanie.
Tata: Gdzie to się moje piękności wybiera?

Bleh.

Daria: Idę z Patrickiem na impreze – przytuliłam się do niego,żeby się troche podlizać
Do Patricka? A ten skąd się tu wziął?
Zastosował się do tekstu piosenki przyjaciela i przybiegł?

Tata: To mogłaś chociaż troszkę więcej na siebie ubrać
Hę? Zapomniała bielizny?
Tata chce, żeby zakryła obuwie. Nie dziwię mu się.

Daria: Oj tato…znowu zaczynasz. Podwieziesz mnie na boisko? Nie chce mi się iść na nogach
Spróbuj na rękach. Albo rzęsach.
Nie chce ci się iść, to biegnij, przecież masz jeszcze czas…

Tata: No dobra. Patrycja, ubieraj sie, pojedziemy odrazu do sklepu – powiedział do mojej mamy
Doskonale wiedzialam,że po prostu chcieli mnie sprawdzić :)
Nie. Chcieli cię podwieźć, bo sama o to poprosiłaś.

*oczami Ptricka*
*dryńdryń*
*oczami dryńdrynia*

Patrick: KURDE, KTO ZNOWU DZWONI…halo?
Dawid: Siema stary, dziś w clubie Odessa widzimy sie o 21, przyprowadź kogoś ,podobno niezła impreza sie szykuje.
Patrick: Ok już chyba nawet wiem kogo wezmę narazie. – Od razu w myślach miałem ,że zabiorę Darię.
Mistrz Yoda ze swojego ucznia dumny bardzo jest.
Biedna Daria. Na razie to ją weźmie, ale ciekawe kogo weźmie później. Kwiatkowskiego?

Nie wiem czemu nie pomyślałem o Karolinie, w końcu moja dziewczyna, ale zapewne i tak woli iść z koleżankami.
Co, proszę? Zabiera jakąś dziewczynę na imprezę, na której będzie jego dziewczyna? Dobry związek!
Może ona to akceptuje? I wtedy mamy związek idealny.
I jeszcze „NIE WIE CZEMU” nie pomyślał o Karolinie. Już ja bym mu powiedziała czemu…

Daria: Tak słucham?
Patrick: Daria! widzimy sie za 15 min na boisku, ubierz się ładnie idziemy na impreze! – powiedziałem szybko
Nie, chwila, o co chodzi? Patrick jest narratorem, a dialogi są zapisane, jak gdyby narracja była trzecioosobowa? No chyba nie.
Mam deja vu.

Daria : Ok
rozłączyłem się i sam zabrałem się za dobieranie ciuchów.
Eee… Gratulacje?

Czarne rurki, bokserka szara, szare vansy
Nie ma co, wysilił się chłopak!
Znowu zapomnieli o bieliźnie.
Czy tak nie ubiera się Kwiat? Ależ to jest słodkie… BFF!


Czas wychodzić.
*Oczami Darii*”
Już z daleka widze mego przystojniaka
Oczy jego dla mnie lśnią.
A moi rodzice o takim zięciu śnią.
Jej przystojniaka? Czy on czasem nie ma dziewczyny?
Weś. Czepiasz siem.

Daria: Witaj przystojniaczku Hahaha
oboje wpadliśmy w śmiech
Trochę długo musieliśmy się z niego otrzepywać, ale w końcu się udało.

Patrick: Witaj piękności. [Z tego już się nie śmiali…]– Daliśmy sobie buzi w policzek i ruszyliśmy.
Daria: Umówiłeś się jeszcze z kimś? – Nie znałam jeszcze jego znajomych, w końcu wprowadziłam się do Gorzowa dopiero 3 miesiące temu. Patrick jako jedyny zaakceptował mnie w mojej klasie.
Patrick: Tak, poznasz zaraz Dawida. Tylko się nie zakochaj  Hahaha
Daria: wal sie głupku!
Ach, te dowcipne dialogi!
No co? Ja się czuję bardzo rozbawiona. WINCYJ!
A to zazdrośnik, pfff!

Weszłam do tego klubu pierwszy raz. szok, tyle ludzi, nie dało się wejść [przecież weszłaś], Patrick mnie nie uprzedził,że trzeba mieć 18 lat…
A musiał Cię uprzedzać? Seriously?

Ochroniarz : Witaj panienko, 18 lat jest?
Daria: yyy…no jeszcze nie, ale już niedługo
Buhaha. Ona naprawdę myśli, że „niedługo” coś jej da?
Niedługo? Przecież ma 16!

nagle przerwał mi Patrick
Patrick: Siema stary *przybili sobie piątkę* ,ona jest ze mną
Ochroniarz: To ma szczęście, ale za tą ładną buźkę i tak bym ją wpuścił, mało tu takich :)
Kryć się, Mary Sue na horyzoncie.

Taka, taka, taka skromna…

*zrobiło mi się bardzo miło, nie często słyszę takie komplementy*
Ta, zapewne.
Tylko od kiedy się przeprowadziła. Może po prostu same szpetne dziewczyny w tym Gorzowie Wielkopolskim?

Patrick zamówił drinki, ja poszłam do toalety.
Zauważyłam bardzo przystojnego chłopaka, uśmiechnął się do mnie ,ja oczywiście odwzajemniłam uśmiech. Jego wzrok zapadł mi w pamięć ,tak jak i jego uśmiech. Nagle zniknął w tłumie…wiem,że miał ubraną niebieską koszulę, czarne rurki i białe converse(!),  miał czarne lub brązowe włosy ,nie wiem dokładnie bo tak czy siak było ciemno.
Zakład, że to Dawid?
Stawiam, że wygrałaś.
Niemożliwe. Zwróćcie uwagę na fragment „bardzo przystojny”.
Coś tu jest nie tak…

Wchodząc do łazienki, zastałam trzy pary całujące się, dwie robiące nie wiadomo co…
Wiesz, jakby ci to wyjaśnić… hm… jest pszczółka i…

*kurcze, chce chłopaka* – to moje ciągłe myśli.
Na widok człowieka idącego na spacer z psem, chciałaby psa, tak?
Ja tak mam. :(

Załatwiłam się…postanowiłam wrócić do baru, gdy byłam blisko zauważyłam ,że Patrick z kimś siedzi…nagle szok!
CDN. i jak się podoba?
A jak myślisz, słonko?
Bardzo się podoba. WINCYJ.

mam nadzieje,że ktoś to przeczyta i będzie ze mną
Och, jesteśmy. I chwilkę jeszcze zostaniemy.^^
Może ona ma na myśli, że ktoś będzie z nią, w sensie BĘDZIE Z NIĄ? Bo ja się akurat z tego wypisuje.

2.
*Oczami Darii*
w myślach tylko : podejść czy nie ,podejść czy nie ,podejść czy nie. ok podejdę…
Panie i panowie, oto jest skomplikowana postać!

TAK TO ON! kurde, jak mam się zachować.
Dopiero, gdy zdecydowała, że ma podejść, odkryła, że „TO ON”? To czemu się wahała?
Bo się boi Patricka. Ja też.

Patrick: Daria! no co tak powoli idziesz, chodź do nas!
„Biegnijmy, przecież jeszcze mamy czas.”
StrawCherry - widzę, wielka fanka. :)
Och, oczywiście! Chwastonators 4EVER po prostu. <3

nagle odwraca się on. Teraz jestem pewna, to ten uśmiech i to spojrzenie.
Again. Dopiero?
Ona go odkrywa poziomami.
Gamerka! Level za levelem.

Dawid: Cześć jestem Dawid. [To brzmi tak cudownie, że aż brak mi słów.]To twój piękny uśmiech mnie tak zaczarował? Haha
Dowcipniś z niego, nie?
Kwiat bajerant.
Nie no, ja się czuję zbajerowana.

Daria: Miło mi, Daria.
znowu wymieniliśmy uśmiechy.
Miał szczęście. Mój był ładniejszy.

*oczami Patricka*
Gdzie ona jest…przecież tak długo jej nie ma.
Chwila… To on nie siedział z Dawidem?
Właśnie też mnie to zastanowiło. Musiałam przestudiować poprzednie fragmenty.

Dawid: Patrick, HEJ! TUTAJ!
Czyli nie.
Znów deja vu w takim razie.

Patrick: Siema stary, ty sam?
Też jesteśmy zaskoczeni, przed chwilą byliście we dwóch i podeszła do was Daria.

Dawid: no jedna mnie wystawiła. Wkurzyłem się na maxa. A ty co?
Patrick natomiast nie zaprosił swojej dziewczyny.

Patrick: Przyprowadziłem Darię, mówiłem Ci o niej pare razy, wprowadziła się tu niedawno a wszystkie laski z klasy zazdroszczą jej urody haha
Dawid: Aż tak ładna? Ja tu w klubie tylko jedną taką widziałem, pewnie pusta ale uśmiech powalający.
A skąd wniosek, że pusta?
Nie miała nalepki "pełna"?

Patrick: Kurde, Darii już tak długo nie ma…O! DARIA! NO CO TAK POWOLI IDZIESZ, CHODŹ DO NAS!
Aaa! To teraz poznajemy sytuację ponownie, tylko z punktu widzenia chłopaków? Myślałam, że pójdziemy zwyczajnie z akcją dalej, ale ok.
Za dużo zwrotów akcji na jedno opowiadanie.
Mówiłam, że deja vu!

szła taka jakaś speszona, może się wstydziła…
BOI SIĘ!

Dawid: Cześć jestem Dawid. To twój piękny uśmiech mnie tak zaczarował? Haha
Daria: Miło mi, Daria.
Jeżu kolczasty, znowu ten cudny dialog.
Gdyby ostatnim razem coś umknęło Twojej uwadze, to teraz masz okazje przeczytać to jeszcze raz. To całkiem miłe ze strony autorki.

wszyscy zaczęliśmy się śmiać, Daria była nim zainteresowana ale próbowała tego nie okazywać, lecz poznałem ją już troche więc to zauważyłem. w sumie pasowali by do siebie .
Pasowaliby tak jak interpunkcja i gramatyka Ałtoreczki – idealnie!

*oczami Darii*
Byłam już troche wstawiona gdy Dawid poprosił mnie do tańca.
Tańczyliśmy baardzo długo(o), zadzwonił mi telefon. Dzwonił tata i mówił żebym przyszła już do domu.
Patrick! Patrick! – zawołałam
Daria: Dawid, chodź do niego.
Skoro Ty zawołałaś, to kim jest Daria? Może jest jeszcze jedna Daria?
Aaaha! Dziewczyna Patricka. Mówię Wam. Teraz wszystko się zgadza.

podbiegliśmy (Ale jak to, przecież nie było czasu?), on rozmawiał z jakimś kolesiem
Daria: Muszę już lecieć, mój  tata nie może mnie zobaczyć w takim stanie…
Przecież jeżeli teraz wrócisz, to właśnie cię w takim stanie zobaczy.
Może ona ucieka z domu?

Dawid: przecież możesz powiedzieć ,że nocujesz u koleżanki.
Daria: Tak, a jak sie impreza skonczy to sie będę szlajała po mieście w zimną, noc…
Nawiasem mówiąc, to jest bardzo dobry patent. Wypróbuję kiedyś. Branie na litość zawsze w modzie!

Patrick: Możesz przenocować u mnie.
Daria: Nie zgodzą się…będą chcieli rozmawiać z rodzicami tej mojej „koleżanki”
Dawid: To dasz mnie do telefonu, będę się podawał jako ojciec twojej koleżanki.
Na pewno mi uwierzą. Mam taki dojrzały głos!
A przeszedłeś chociaż mutację?

Ok, ustaliliśmy szczegóły, jak „moja koleżanka” ma na imie ile ma lat gdzie mieszka blablabla…
Wszystko się udało, Dawid mi naprawdę pomógł, kurcze tak mi się spodobał…ale przecież ma takie powodzenie, nie zwróci nawet na mnie uwagi jako na atrakcyjną dziewczyne, z którą może być coś więcej…
Racja. Już wcześniej założył, że jesteś pusta.
Żeby zrobić z dziewczyną  „coś więcej” chyba nie musi być ona "pełna". Wystarczy że ładna, nie?

Impreza się skończyła.
Pożegnałam się z Dawidem, tradycyjnie jak z wszystkimi buziak w policzek.
Dawid: Mam nadzieję,że się jeszcze zobaczymy.
Daria: Też mam taką nadzieję :)
Uwielbiam, kiedy rozmawiają emotkami.
Zafunduję kiedyś wszystkim tym pisarkom kurs opisywania emocji i się skończy dzień dziecka…

Wymieniliśmy jeszcze uśmiechy i poszłam z Patrickiem.
Doszliśmy do jego domu, poznałam jego rodziców, Strasznie mi schlebiali…czułam się u niego w domu tak fajnie. Dosłownie choćbym była u siebie.
„Jak bym” była u siebie, Ałtoreczko, nie „choćbym”.
Nie. Nie o to chodzi. Mam taką teorię:  czuła się u niego fajnie. Nawet, gdyby była u siebie w domu, i tak czułaby się fajnie. U niego. (Poprawcie mnie, jeżeli się mylę.)

Patrick: To ja się rozłożę na dole w gościnnym na kanapie a ty możesz spać w moim łóżku.
Daria: Oj nigdy nie leżałeś w jednym łóżku z dziewczyną? Przecież możemy spać razem, to tylko sen.
Za chwilę się obudzisz i mnie nie będzie.

Patrick: No w sumie…To idź do łazienki, tam po lewej stronie w szafce masz ręcznik, zaraz Ci dam jakąś moją bluzkę
Daria: Dziękuję, kochany jesteś.
Poszłam do łazienki…
Wielokropek na końcu tego zdania trochę mnie niepokoi. Coś się stanie w tej łazience?

*oczami Patricka*
Weszliśmy do domu, wiedziałem,że zacznie się wypytywanie moich rodziców. Mam wrażenie ,że bardziej polubili Darię niż moją dziewczyne…
Wydaje mi się, że ty też lubisz ją bardziej niż własną dziewczynę.

[Ustalanie kto gdzie śpi. CIACH. Ten sam dialog mamy kilka linijek wyżej.]

Dałem jej bluzkę, poszła do łazienki, przygotowałem ładnie łóżko.
Nagle wyszła, nie umiałem oderwać od niej wzroku…
Patrick: Ale Ci ładnie w za dużych rzeczach.
Daria: Już się tak nie podlizuj bo zaraz będziesz spał na tej kanapie
Ale groźba!
Sam to proponował... Groźba idealna.
Daria po prostu wie, czego Patrick chce tak naprawdę. A to diablica!

wybuchliśmy śmiechem.
Położyliśmy się do łóżka…cóż alkohol dawał się we znaki.
Przytuliłem Darię.
Przysięgam, że po dającym się we znaki alkoholu byłam pewna, że na nią zwymiotuje.
To by był zwrot akcji!
A ja byłam pewna, że… E, nieważne w sumie.

 Ona nie miała nic przeciwko, w końcu to ona jest wolna a ja zajęty…
*Oczami Darii*
Kurcze…ode pchać go ,czy nie…przecież on ma dziewczynę.
Ode pchaj, ode pchaj, mówię ci.
Widać jak nie ma nic przeciwko.

odwróciłam się w jego stronę. Stało się, nasze usta się złączyły…kurde to nie tak miało być.
Patrick: Daria, przepraszam! Może lepiej jak jednak pójdę na tę kanapę.
Mądry Polak po szkodzie.

Daria: Nie ,zostań. Idźmy spać. Nie martw się, nic się nie stało, to ten alkohol…
Jak to mówił Kochanowski:
„Nową przypowieść Polak sobie kupi
Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.”
Idealnie. : )

*ZASNĘLIŚMY*
Rano obudziłam się nie od samej siebie.
Może ktoś przetłumaczyć?
Oczywiście.  Zawsze do usług. Otóż:  obudziła się nie od samej siebie, tylko od kogoś innego.  Czyli chyba że… u kogoś innego? Nie, poddaję się. 
Albo, że to ktoś ją obudził! A nie, że obudziła się.

Dawid wpadł nam do pokoju.
Dawid: WSTAWAĆ! NIE MA SPANIA! JA NIE ŚPIE TO WY TEŻ NIE!
Jak wstałam, to myślałam ,że go zabiję.
Go ahead.

Dawid: Odprowadzamy Darię do domu, my idziemy na piwko a potem jedziemy na basen!
Daria: Powaliło Cię?! Daj mi pić i potem spokój. ŚPIE!
Będę pić przez sen!

nagle czuje jak ktoś wskakuje mi na plecy i po nich skacze, jak wstałam to zaczęłam go gonić po całym domu.
No to silna jesteś, skoro udało ci się wstać z Dawidem skaczącym po plecach.
Zakładając, że Dawid zszedł z tych pleców… Dopiero co ją zmiażdżył! D: Skąd ona ma tyle sił?!

Patrick: Ej dzieci, koniec zabawy, idziemy jeść śniadanie.
Daria: Ok tylko się ubiorę.
Dziwnie mi było rozmawiac z Patrickiem, niby nic wielkiego się nie stało,ale jednak coś…
„Niby nic…” http://www.youtube.com/watch?v=r_xB1PrIOHM

Zjedliśmy śniadanie, odprowadzili mnie do domu.
Przyszłam przebrałam się i usiadłam, przy komputerze. Cały wczorajszy dzień nie pisałam na blogu, kurcze, ciekawe czy jakieś nowości są…
Jeśli nic nie napisałaś, to raczej nie ma.
Paranormal Activity!

 „Witajcie.
Wczorajszy dzień był tak zajebistym dniem,że nie da się tego opisać. W końcu zaczęło się coś dziać.
Może jedna sytuacja powinna nie mieć miejsca. Cieszę się,że się tu przeprowadziłam. Kocham to miasto, kocham tych ludzi. ”oczywiście jak to u mnie bywa, od razu 100 komentarzy… [Serio? Pod takim postem? Pewnie: „fajny blog, zapraszam do mnie”.] jeden komentarz bardzo mnie zaskoczył napisał go jakiś „D.K”
„Mój dzień również był ciekawy, może jakiś kontakt panienko? ”
Kto to może być
Chyba się domyślam…
Kolejny zakład?
Ja też się domyślam… Jakiś pedofil, racja?


Don’t ask me…

CDN.
jak się podobało?
Mnie bardzo, a Wam?
WINCYJ!

przepraszam ,że tak długo pisałam ale wciągnęło mnie.
Co? Chwila. Długo pisałam, czyli długo nie było notki? To co ją tak wciągnęło? Chyba, że „długo pisałam” ma oznaczać „notka jest długa”.

Zostawiajcie komentarze jak już czytacie.
Mówisz – masz. :D
Wow, to będzie chyba najdłuższy komentarz jaki dostała. Może w zamian napisze notkę z dedykacją dla nas?

3.

*oczami Darii*
*ktoś puka do drzwi musze zejsc na dół.*
pisze blogaska nie potrzebuje interpunkcji ani ortografii gramatyki też
ALE KROPKA JEST! MIĘDZY GWIAZDKAMI! DO SCHRONU!

Daria: oo siema, wwchodźcie.
*to Patrick i Dawid.*
Tak, moi kochani. Od tego momentu wszelkie opisy będą pojawiały się w gwiazdkach. Takie didaskalia.
Autorka nie pisze już opowiadania. Teraz pisze dramat. Nie, wait… To od początku był dramat.

Daria: Wchodźcie szybko na górę, zaraz do was przyjdę.
*Pójdę im nalać coś do picia i przebrać się w strój.*
Jaki strój? ;o
Kąpielowy. ;o
Wykąpie się w śniadaniowym pomarańczowym soczku! <3

*oczami Dawida*
Dawid: Wchodzimy naa Facebooka?
Patrick:Dawaj.
Dawid: to napiszemy jej ładnego posta
Będzie karniak?

„Karny od Twoich najprzystojniejszych kolegów :* – z użytkownikiem Patrick Sparrow i Dawid Kwiatkowski.
Patrick: hahahha dobre ja ide do łazienki
Prawie się posikał ze śmiechu. 
A może już po fakcie szedł do łazienki?

*Patrick poszedł a ja zauważyłem inną zakładkę.*
*Tak, to blog, boże ha ha ha wczoraj skomentowałem jej go. Ale ok, troche się pobawimy.*
Jaki z niego krejzol!

*oczami Darii*
*Wchodze do pokoju, chłopcy siedzą spokojnie na łóżku, a to dziwne.*
A myślałaś, że co będą robić? Dobra, nie chcę wiedzieć.
Nie, serio. Mnie też by to zdziwiło.
Ona czekała na tego karniaka!

Daria: Co sie ak cieszycie?
Cieszą się Armią Krajową, ale z nich patrioci!
Nie cieszą się Armią Krajową. Oni są w AK.

Patrick: Nie można mieć dobrego humoru ? Nasza piękna jest już gotowa?
Daria :Jasne…
*Spojrzałam się tylko na nich dziwnie no i  poszliśmy.*
*Na basenie taki upał,że szkoda gadać, pełno zajebistych wręcz chłopaków. 
 A ja myślę ciągle o jednym.. Dawid, Dawid, Dawid.  Ehh…*
A nie o tym, że pocałowałaś Patricka? Coś jest z tobą, kochana, nie tak.

Dawid: Ej Daria, chodź w końcu do wody, będziesz spalona!
Daria: Nie, wiesz co? Nie mam ochoty.
*Przecież mu nie powiem,że się boję wody i nie umiem pływać…*
*no i stało się, wrzucił mnie do wody, a ja co?zaczęłam panikować, rzucać się i wgl.*
I z przerażenia gadać skrótami.

Dawid: Daria! nie uciekaj, przeciez nic Ci nie zrobiłem
*usiadłam na kocu i odwróciłam się od niego, głupio mi było i to bardzo*
Jak wyszłaś z basenu, nie umiejąc pływać?

Daria: Gdzie jest Patrick? – powiedziałam z obrażonym głosem
Obrażony głos Ci akompaniował?

Dawid: Już idzie
Patrick: Ej co jest
Daria: Ja już pójdę.
Te dialogi są doprawdy emocjonujące.
To dlatego, że nie zafundowałyśmy jej jeszcze kursu o emocjach. Spokojnie, już niedlugo…


Patrick: Co? Czemu? Nigdzie nie idziesz.
Pan i władca zabronił.

Daria: Przepraszam, zobaczymy się później.
*spakowałam się i poszłam, to była tragedia, zrobić idiotkę z siebie przy osobie która Ci się podoba, chyba się rozpłaczę*
Postawiła na swoim.

*oczami Dawida*
Patrick: Ej coś ty jej kur*a zrobił?
Dawid: Właśnie nic, wziąłem ją do wody, nagle zaczęła się wydzierać i wybiegła na koc, potem do mnie ani słowa.
Patrick: Debilu, pewnie nie chciała iść do wody.
Dawid: No to po co jeździć na basen co?
Popieram. Po co?
Jak to po co? Podrywać Dawida Kwiatkowskiego.

Patrick: Może po prostu nie chciala siedziec sama w domu, nie zauwazyles ze ma tylko nas? A raczej mnie.
Dawid: Wyluzuj stary…
*dobra, uspokoiłem Patricka i poszliśmy do wody, ale o co mogło jej chodzić? Ciekawe co napisze na blogu.*
Przecież Patrick przed chwilą wyjaśnił ci, o co jej chodzi, imbecylu!

*Oczami Darii*
„Dzień się źle zapowiada,  mogłam nie jechać na ten basen. Może ktoś pocieszy? Jest tu was tyle a w sumie nikogo nie znam...”
Właśnie dlatego nie lubię blogów – pamiętników.

Nagle usłyszałam dźwięk, to wiadomość prywatna.
nieznajomy :Witaj, coś się stało?
ja: niestety, a z kim mam przyjemność rozmawiać?
nieznajomy: nie znamy się, ale mogę Ci pomóc. Jestem chłopakiem, tyle Ci powiem ślicznotko :)
Tyle informacji!
Podał najważniejsze. Odbieram, niestety, wrażenie, że dla takich pań najbardziej istotne jest to, że pisze chłopak.
Wow! Blog z chatem!

ja: Pojechałam dziś na basen z kolegą ,który mi się podoba, niestety strasznie boję się wody ,nie umiem pływać. Zrobiłam z siebie idiotkę gdy wrzucił mnie do wody…”
*tak zaczęło się pisanie z kimś kogo nie znam, przynajmniej z jedną osobą mogę pogadać…brakuje mi tu mojej przyjaciółki,która obiecywała ,że utrzyma ze mną kontakt jak wyjadę. Ok przez pierwsze dwa tygodnie tak było i co? i nagle nie mam z nią ŻADNEGO kontaktu, dosłownie żadnego…*
A próbowałaś coś zrobić w tym kierunku?
Obstawiam, że czekała...

*Oczami Dawida*
użytkownik DariaP : Pojechałam dziś na basen z kolegą ,który mi się podoba, niestety strasznie boję się wody ,nie umiem pływać. Zrobiłam z siebie idiotkę gdy wrzucił mnie do wody, nagle wybiegłam i poszłam do domu, nie wiem co robić.”
ja: A to drań, powinien Cię nie wrzucać skoro nie lubisz…a powiedziałaś mu chociaż o tym?
użytkownik DariaP : Nie, on o tym nie wiedział i się nie dowie, przecież to taki wstyd, w wieku 16 lat nie umieć pływać i bać się wody…Tylko jak mu wytłumaczyć moje zachowanie?
Moja mama mawia, że wstyd to kraść.
A moja, że wstyd to nie sprzątać  pokoju.

*nie odpisze, niech troche posiedzi w niecierpliwości [cóż za taktyka podrywu!], ale czy ja się jej na prawdę podobam?  I czy robię dobrze podając się za jakiegoś nieznajomego? *
1. Tak.
2. Nie.
Wybieram odpowiedź 1.
Wieru, to nie dwa warianty, tylko odpowiedzi na dwa pytania.

*Oczami Darii*
*nie odpisuje…a ja dalej nie wiem co robić, ludzie czytają mojego bloga, wiedzą o mnie wszystko, a nikt nie napisze z pomocą…*
Psst. Może nie czytają? Piszą komcie, żebyś się odwdzięczyła?
A może po prostu mają Cię w dupie? Bo nie piszesz o niczym ciekawym?

Mama: Daria, jak tam po imprezie? Dużo wypiłaś? Martwiłam się o Ciebie strasznie
Daria: Nie piłam nic mamusiu, nie masz się o co martwić, lubię się czasem oderwać od zmartwień i poprostu potańczyć w miłym towarzystwie
*głupio mi było ją kłamać…usiadła koło mnie*
Ją kłamać. Faktycznie głupio.

Mama: Córuniu ,wiem,że ciężko Ci było się tu przeprowadzić ale naprawde, tu nam będzie lepiej
Tak, to brzmi wiarygodnie.

Daria: Ale mamo, ja się cieszę,że się tu przeprowadziliśmy, patrz wykryłam następną dziewczyne ,która tylko udawała,że jest moją przyjaciółką…nie wiem po co to robią ale cóż.
Faktycznie. To brzmi jak powód uciechy.  
To brzmi, jak gdyby miała jakieś urządzenie naprowadzające na fałszywych przyjaciół czy coś.

Teraz mi wybacz ale położę się spać bo wiesz jak to na nockach u koleżanek..nie spałam prawie wogóle.Mama: ok, śpij dobrze, kocham Cię.
Daria: Ja Ciebie też.
*Tak naprawde, poprostu chciałam zostać sama, nie lubie jej kłamać, ale czasem muszę. Chyba na prawde pójdę spać.*
Tak, zgadzam się. W tej sytuacji kłamstwo było konieczne.

3 GODZINY PÓŹNIEJ
*słyszę dzwonek do drzwi, chyba nikogo nie ma w domu, poczekam może sobie pójdzie.*
Ten dzwonek? A gdzie ma niby iść?
Nikogo? A Daria to kto? : o

*ehh jednak nie. dobra pojdę, w drzwiach ujrzałam Dawida:
Daria: Cześć, wejdź.
Dawid: Cześć, przyjechałem Cię przeprosić
Daria: Nie masz za co, przepraszam, poprostu byłam zdenerwowana.
Dawid: A moim zdaniem chodzi o coś więcej.
*poszliśmy na górę*
Urwać rozdział w takim emocjonującym momencie!

CDN .
Jak się podobał? <3
Cieszę się ,że tak to czytacie, na prawde miło mi czytać wasze słowa na grupie,że czekacie na następny rozdział. <3
Jeśli już tu jestescie to dajcie komentarze, chce wiedzieć kto tak na prawdę to czyta :).
Proszę bardzo, skarbie. : )
My! My czytamy :D Bawimy się świetnie. WINCYJ.


Nie wiecie jaki to dla mnie stres gdy czekam na wasze opinie bo nie wiem czy wam się podoba
Ups…
:(
Tylko mi się wydaj, że tak to czytają, bo jeszcze nie zdążyły dziewczynki wielu fanfików o Dawidku napisać? I pozostaje im to?

Żegnają Was Mika, tonąca w basenie, Fangholder, szukająca pocieszenia w blogosferze, Wiera, szukająca noclegu i StrawCherry, która ma jeszcze czas, więc biegnie. :)

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

10. Śmiertelna Hermiona, różowe prosięta i przeniesiony do Anglii Hogwart - Harry Potter: Dobry czy zły? cz.II

Witajcie, drodzy Czytelnicy!
Dzisiaj mamy dla Was kolejną część bredni, które , Gabriel Kuby, umieściła w swej ksionrzce "Harry Potter: dobry czy zły?". Aby odpowiedzieć sobie szczerze na pytanie zawarte w tytule (zapomnijmy na chwilkę, że odpowiedź była w trzynastym zdaniu tego dzieUa, dobrze?), warto zaznajomić się z głównymi bohaterami, miejscami akcji oraz treścią pierwszego tomu słynnej sagi o młodym czarodzieju. Spójrzmy więc na to wszystko oczami Pani Ałtorki. Dzięki niej możemy odkryć grozę czającą się w murach Hogwartu (reprezentowaną na przykład przez Irytka czy Dumbledore'a), całą prawdę o postaciach (Hermiona była śmiertelniczką!) i zasady rządzące okrutnym, czarodziejskim światem (ach, ci biedni mugole, zamieniający się w wilki!).
Indżoj!
PS Za radą jednej z czytelniczek pogrubiłyśmy nasze komentarze. Czy tak czyta się Wam lepiej?
PS 2 Dorobiłyśmy się fanpage'a, dzięki któremu będziecie na bieżąco - wtyczka facebooka po lewej stronie. : )

Harry Potter: dobry czy zły?, Gabriel Kuby, 
wydawnictwo POLWEN, 2006r. ISBN: 83-89862-48-4

Aktorzy - miejsca akcji
Przy prezentacji bohaterów dokonałam wyboru spośród postaci stworzonych przez autorkę. Jeśli chciałoby się je wszystkie wymienić, byłoby ich 3-4 razy więcej.
3-4? Oj, krucho z matematyką. Ciut więcej.

Nie ma wśród nich żadnej postaci, która stanowiłaby przeciwwagę dla całego opisanego ludku. Także rzekomo pozytywni bohaterowie, jak dyrektor szkoły - Albus Dumbledore, są wyposażeni w wiele satanistycznych symboli i wspierają zło.
O ile nie darzę Dumbledore’a jakąś szczególną sympatią, o tyle posądzanie go o wspieranie zła pozostawię bez komentarza. Pani Ałtorka chyba blogaski czytała, a nie książki Rowling.

1. Główni aktorzy
Harry Potter - sierota „mieszaniec"[zero rasizmu]; mama czarownica z mugolskiej rodziny, tata czarodziej. Jego rodzice zostali zabici zaklęciem przez Voldemorta. Harry nosi na czole bliznę od śmiertelnego zaklęcia Voldemorta, które przeżył. Ma ciągle koszmary, słyszy głosy, które go przerażają i wzywają do zabijania [Eee… co? Ok, Bazyliszek. Ale to tylko niektóre fragmenty „Komnaty tajemnic”]. Jego symptomy pogarszają się z każdym tomem. W tomie piątym zostanie opętany przez Voldemorta i rozwinie się jego podwójna osobowość.
Co się rozwinie? Nie wiedziałam, że Harry ma rozdwojenie jaźni. ;o
Nie no, okej, ale powiem, że w „Więźniu…” to ja „pogorszenia” nie widzę…

Lord Voldemort - Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać; czarnoksiężnik;  „mieszaniec". Jest samym złem (vol pochodzi od: voluntas - wola, volo - chcieć; mors - œśmierć: ten, który chce śmierci); zawsze potrzebuje ludzi, którzy pomagają mu w jego intrygach, którzy dzielą z nim swoją duszę.
Przepraszam, pogubiłam się. Kto i kiedy dzielił DUSZĘ z Voldemortem.

Śmierciożercy - zwolennicy Voldemorta.
Mugole - ludzie. 
Bo czarodzieje to zwierzęta.

Pogardliwie przedstawieni Dursleyowie są jedynymi  ludźmi, którzy odgrywają rolę w tej historii.
Szlamy - ich przodkami byli tylko mugole.
Mieszańcy - ich przodkowie byli półczarodziejami, półmugolami.
Prawie dobre sformułowanie.

Czysta krew -  [serial o wampirach na HBO] ich przodkami byli tylko czarodzieje.
Petunia i Vernon Dursleyowie - wuj i ciotka Harry ego; mugole. Dręczą i upokarzają Harry’ego. Odrzucają czary i magię.
Dudley Dursley - syn Dursleyów; kuzyn Harry ego; tłusta „świnia".
Najlepszy opis Dudley’a jaki widziałam. <3

Albus Dumbledore - dyrektor Hogwartu; czarodziej. Jest uznawany za uosobienie dobra.
Ufff, zaczynam się cieszyć, że Pani Ałtorka nie czytała ostatniej części.

Ron - najlepszy przyjaciel Harryego;  „czysta krew". Jest szóstym dzieckiem w rodzinie Weasleyów, które uczy się w Hogwarcie. Wyśmiewany z powodu ubóstwa.
Hermiona - przyjaciółka Harry'ego i Rona; nieczystej krwi, z rodziny mugoli, śmiertelniczka. Chce być wspaniałą czarownicą.
Reszta bohaterów jest nieśmiertelna, no przecież!
Wydaje mi się, że jakby było tylko „z rodziny mugoli” to ludzie by się skapnęli, że nie była czystej krwi…

Hagrid – półolbrzym  (hag - zły, wywołujący przerażenie czarownik); gajowy Hogwartu; przyjaciel dzieci. Jest trochę naiwny, dobroduszny, wierny i lojalny wobec ludzi, których lubi. Jego matka Frydwulfa była znana ze swojej brutalności. Hoduje monstrualne stworzenia, niektóre z nich nawzajem się pożerają.
Phi. Polecam kupić dwa bojowniki i umieścić w jednym akwarium.
Dobra… Nie ma to jak wytknąć, że imię bohatera znaczy "wywołujący przerażenie", po czym dodać, że jest dobroduszny.

Glizdogon - sługa Voldemorta. Dla powstania „eliksiru życia" Voldemorta musi własnoręcznie odciąć sobie rękę.
E tam, nie musi własnoręcznie. Po prostu akurat nie było nikogo w pobliżu, żeby zrobił to za niego.

Draco Malfoy - uczeń z domu Slytherina; „czysta krew"; ,,ultraczarodziej"[*]; syn śmierciożercy Lucjusza; miał za obstawę Ślizgonów Crabbe'a i Goyle'a; wróg Harry'ego.
Crabbe i Goyle nie byli obstawą. Byli przydupasami, to co innego.

Syriusz Black - ukochany ojciec chrzestny Harryego;  „czysta krew"; czarodziej; może zmieniać się w czarnego psa. Został usunięty z Ministerstwa Magii  [skąd? Syriusz z Ministerstwa Magii? A co on tam robił?] za masowy mord [po co wspominać, że był niewinny, prawda?]. Nienawidzi swojej matki. To faktycznie dziwne przy takiej mamuśce jak pani Black.

Profesor Quirrell - nauczyciel obrony przed czarną magią; opętany przez Voldemorta. Na końcu tomu pierwszego ukazuje się jego, dotychczas schowana pod turbanem, tylna głowa jako demoniczna twarz Voldemorta.
Przednia głowa była całkiem w porządku.
Demoniczna twarz? A jak to wygląda?

Profesor Snape - czarodziej; blady, z zakrzywionym nosem, straszny; nauczyciel eliksirów z zakonserwowanych zwierząt, jadowych zębów węży, duszonych ślimaków, szczurzych mózgów, tłuczonych chrabąszczy, pokrojonych niemowląt, które rosną na mandragorze.
Bo najważniejsze w charakterystyce bohatera jest to, z czego robi eliksiry.
Btw. Jakich niemowląt, które rosną na mandragorze? To, że korzeń krzyczał, nie znaczy, że był niemowlęciem. A porównanie wyglądu wzięło się stąd, że korzeń mandragory rzeczywiście ma kształt ludzkiej sylwetki.



Bellatrix Lestrange - œśmierciożerca; oddana bezgranicznie Voldemortowi; kuzynka Syriusza. Uwielbia męczyć zaklęciem Crucio.
Cruciatus,właściwie.

Argus Filch - woźny Hogwartu. Znęca się nad uczniami, chciałby ich bić  „aż do krwi".
Ach, ten Filch.
Ale oczywiście, jeżeli już przy każdym bohaterze rozdrabniamy się nad tym jakiej był krwi, to można było dodać, że jest charłakiem!

Dementorzy - œślepe, wysysające duszę duchy ciemności. Mieli straszną umiejętność:  zmuszali swoją ofiarę do przypomnienia sobie najgorszych chwil w życiu, „by pogrążyła się bezwolnie we własnej rozpaczy..." (IV, 232). Wysysali z ofiary duszę przez pocałunek.
Zanotować! Nie całować się z nikim. Hahahaha.

Profesor Binns - duch; nauczyciel historii magii.
Prawie Bezgłowy Nick - duch, którego głowa wisi na kawałku skóry.
Gruby Mnich - duch. 
Głębokie.
Krwawy Baron - duch.
I tu też. Po tak drastycznych opisach postaci…
Ale to serio dziwne, że nie skomentowała w żaden sposób KRWAWEGO Barona. 

Tiara Przydziału - czarodziejski kapelusz; selekcjonuje na początku roku szkolnego uczniów do poszczególnych domów według ich wyglądu [nie, to raczej nie] i cech. Do „śmierdzącego Slytherinu” są kierowani źli i brzydcy.
O, wypraszam sobie. Malfoy brzydki?

2. Postacie horroru
To zaskakujące, że dementorzy nie znaleźli się w tym podpunkcie.

Irytek- duch; rzucający uroki, złośliwy. Bluźnierczo przekręca kolędy.
Irytek rzucał uroki?

Parszywek - tłusty szczur; czarodziej; maskotka Rona.
To brzmi cudnie, zupełnie jakby była mowa o trzech różnych rzeczach/osobach.
I wcale nie jest Glizdogonem z pierwszej rozpiski postaci.

Smoki różnych gatunków - wszystkie niebezpieczne i wywołujące odrazę.
Bo tolkienowski Smaug to był łagodny jak baranek.

Młode norweskiego smoka kolczastego wykluwały się 
w ogniu. 
Nie wiem, jak wam, ale mnie to do smoka pasuje.

Sklątki tylnowybuchowe – „wyglądały jak zdeformowane, pozbawione skorup homary, okropnie blade i oślizgłe, z mnóstwem nóżek sterczących w dziwnych miejscach. Głowy trudno było zlokalizować" (IV, 210). Ładny ślimaczek, Pani Ałtorko? A przecież też stworzenie boże.

Gnomy - szkodniki ogrodowe, które tępi się przez odgnomianie
Skrzaty domowe - niewolnicy domu [raczej rodziny]. Mają tendencję do zadawania sobie kar.

[Pomijamy kilka istot opisanych w miarę normalnie, ale temu poniżej przyjrzeć się musimy:]

Wilkołak - mugol, który w czasie pełni księżyca zmienia się w drapieżnego wilka.
Normalne u mugola. Ja tak codziennie wieczorami.
Poza tym, biedny Lupin. Całe życie myślał, że jest czarodziejem.

3. Miejsca akcji
Hogwart - angielski zamek, siedziba szkoły magii i czarodziejstwa. Schody same się tutaj przemieszczają, obrazy mówią, drzewa biją. Panuje atmosfera ciągłego zagrożenia, nieufności, grozy, stosowania przemocy, pełnej samowoli przez dowolne używanie czarów i zaklęć.
Co? Facepalm.
Nie, żeby coś, ale Hogwart jest w Szkocji…

Cztery domy Hogwartu - Gryffindor, Ravenclaw, Hufflepuff i Slytherin. Harry, Ron, Hermiona należą do Gryffindoru. Draco Malfoy należy do Slytherinu,  „gdzie łączy się podstęp ze złośliwymi figlami", gdzie wszyscy czarodzieje i czarownice sąŸźli". Gryffindor i Slytherin walczą ze sobą aż do krwi.
Jak uczniowie przeciętnego polskiego gimnazjum.

Ulica Pokątna - mogą tu chodzić jedynie czarodzieje, aby dokonać zakupu niezbędnych im rzeczy; do czarowania mogli kupić: sowy, szczury, ropuchy, śluz, kły, pazury, oczy żuków, ludzkie paznokcie, podręczniki czarów dla zaawansowanych (z zakazanego działu biblioteki), różdżki czarodziejskie.
Może i się nie znam, ale wydawało mi się zawsze, że z biblioteki książki się wypożycza, a nie kupuje.

Ulica śmiertelnego Nokturnu - dostępna tylko dla czarodziejów, ze sklepami czarnomagicznymi; tu na wystawie znajdują się: zwietrzała ręka na poduszce, zakrwawione karty do gry, gapiące się szklane oko, na ścianach wiszą złe maski, na ladzie leżą ludzkie kości.
Ach, ten klimat na Nokturnie…

Co to może być za historia, która ma taką scenerię i opowiada o takich bohaterach?
Literatura fantastyczna, bardzo popularna, Pani AŁtorko. : )



Tom I: Harry Potter i Kamień Filozoficzny
Czuję, że będzie ciekawie…

Rodzice Harry ego byli czarodziejami. Zostali zabici przez śmiertelne zaklęcie Voldemorta, kiedy był niemowlęciem. [Kiedy Voldemort był niemowlęciem? Rozumiem, że w fanfiction takie błędy, ale żeby w książce?] Voldemort, Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać, nie może zabić Harry ego, ponieważ matka chłopca z miłości ofiarowała się za syna. Rzucając na Harryego śmiertelne zaklęcie, które do niego wróciło, Voldemort stracił swoją bezpośrednią moc i może działać tylko w ten sposób, że posiądzie ciało i duszę innego człowieka oraz wyssie czyjąś krew, w tomie pierwszym jest to krew jednorożca.



Okej, okej. STOP. Nie, Voldek nie musi pić czyjejś tam krwi. Jednorożec nie był przypadkiem. W świecie Harry’ego, krew jednorożca ma właściwości uzdrawiające (lecz jej stosowanie jest zakazane, by nie krzywdzić niewinnych istot). Dlatego Voldziu pije akurat tę krew – dzięki niej staje się silniejszy.

Aby odzyskać utraconą potęgę, musi wypić krew Harry ego.
Nie. Wcale nie. Zna też inne sposoby, ale jak na razie, nie wypaliły.

Czyni to w czwartym tomie.
Znowu nie. Zostaje wrzucony do eliksiru, gdzie oprócz krwi Harry’ego pluskają sobie kości Toma Riddle’a seniora i ręka Glizdogona.

Harry emu udaje się przeżyć przynoszące śmierć zaklęcie Voldemorta, zostaje mu jednak na czole blizna w kształcie błyskawicy. Ponieważ Harry przeżył zaklęcie, jest znany (i sławny) w świecie magii.
Bo mógłby być znany, a nie być sławny, of course.

Czarodzieje umieszczają osieroconego Harry ego u jego ludzkich [polemizowałabym] krewnych, wujka i ciotki Dursleyów i ich syna Dudleya. Harry dorasta u nich, a później spędza z nimi wakacje. Dursleyowie są źli, ograniczeni i prostaccy. Pierwszy rozdział (w każdym tomie) przedstawia, jak bardzo szykanowany jest Harry w domu wujostwa, przede wszystkim przez swojego kuzyna Dudleya, „różowe prosię".
1. „Różowe prosię” to pseudonim Dudley’a?
2. Pierwszy rozdział tomu pierwszego to rozmowa Dumbledore’a z McGonagall, natomiast tom czwarty rozpoczyna się od snu Harry’ego, który widzi Voldemorta mordującego starego ogrodnika. Kolejny argument wyssany z palca.

 Dursleyowie to mugole, zwykli ludzie w przeciwieństwie do czarodziejów i czarownic. Nienawidząœświata czarodziejów i jego wdzierania się w ich spokojne życie.
Czy to samo nie było w opisie bohaterów?

Mając jedenaście lat, Harry odkrywa w niezwykłych okolicznościach, że jest czarodziejem.
No, sam tego nie odkrywa.

 Za pomocą magicznych œśrodków czarodzieje i czarownice tak przerazili Dursleyów, że ci w końcu pozwalają Harry’emu iść do Hogwartu - szkoły magii i czarodziejstwa.
Akurat Dursley’owie mieli coś do powiedzenia…

Po Harryego przybywa Hagrid, miły, zrzędzący gajowy Hogwartu. Udają się razem do Londynu. Najpierw idą do banku. Hagrid na polecenie Dumbledore'a zabiera zdeponowany tam Kamień Filozoficzny. Kamień zmienia każdy metal w złoto i daje nieśmiertelność. (Powinien się raczej nazywać: „kamień żądzy".)
Nie, nie powinien. Wie Pani, Pani Ałtorko, że kamień filozoficzny to nie wymysł Rowling i nie ona go nazwała? Alchemicy szukają tej legendarnej substancji od wieków.

Hagrid z Harrym kupują na ulicy Pokątnej niezbędne do czarów akcesoria. Są wśród nich: kociołek do eliksirów, śluz, zęby siekacze, pazury, oczy żuków, w tomie czwartym uzupełnione o ludzkie paznokcie (skąd pochodzą, nie wiadomo)
Z dłoni, a jak wiadomo, paznokcie stale rosną, więc…

Najważniejsza jest jednak różdżka. I wtedy dzieje się coś dziwnego: czarodziejska różdżka, którą Harry bierze do ręki, okazuje się „bratem" różdżki Voldemorta, ponieważ w obu jest pióro z ogona feniksa, a posiadał on tylko te dwa pióra.
Oddał, nie posiadał. To różnica. Nie no, nie wierzę, feniks z dwoma piórami. :D

Sprzedawca różdżek mówi do Harryego: Myślę, że możemy się po panu spodziewać wielkich rzeczy, panie Potter... Ostatecznie Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać dokonywał wielkich rzeczy... strasznych, to prawda, ale wielkich" (1,93). Słyszymy: strasznych, ale wielkich"...
Rację chłop ma. Hitler też był zbrodniarzem, ale charyzmy odmówić mu nie można.

Dyrektorem szkoły magii i czarodziejstwa jest Albus Dumbledore. Jest powszechnie uważany za uosobienie dobra: „wszyscy mówią, że Sam-Wiesz-Kto boi się tylko Dumbledorea" (I,270).
W czasie wielkiego święta na rozpoczęcie roku szkolnego uczniowie są przydzielani przez Tiarę Przydziału do poszczególnych domów Hogwartu. Dobrzy, dobrze wyglądający [Neville?], sympatyczni idą do Gryffindoru, niesympatyczni, pospolici i brzydcy[Malfoy?] do Slytherinu. Harry boi się, aby tiara nie odesłała go z powrotem do domu. Boi się odesłania, mimo że tej nocy miał koszmary, „obudził się, zlany potem i drżący ze strachu" (I, 139).
W domu też je miewał.

Podczas uroczystości około dwudziestu duchów przechodzi przez ściany, między innymi Gruby Mnich, Prawie Bezgłowy Nick, Krwawy Baron z „pustymi, bladymi oczami i ponurą twarzą, w szatach zbryzganych srebrną krwią" (1,133).
Baron to miał jednak niezły styl. :D
P.S. A jednak rozpisała się o Baronie.

Harry zaprzyjaźnia się z Ronem i Hermioną. Razem uczą się magicznych praktyk i przeżywają straszliwe, ale fascynujące przygody. Jedną z nich jest gra w quidditcha.
Straszliwa gra w Quiditcha.

Uczniowie latają na miotłach (miotła  Harry'ego to Nimbus [Prawie Gimbus.] Dwa Tysiące"). Celem jest złapanie złotego znicza. Nie ma właściwie żadnych określonych reguł [dlatego powstała o tej grze osobna książka, Quidditch przez wieki], ale za to siedemset  [Pani liczyła?] możliwości popełnienia faulu. Harry zamierza przyczynić się do wygranej jego drużyny, jednak jeden z nauczycieli rzuca na niego klątwę, co o mało nie przeszkodziło w osiągnięciu zwycięstwa.
Ja bym raczej wspomniała, że o mało nie zabiło to Harry’ego…

Harry sądzi, że zrobił to Snape, który go nienawidzi.
Harry, Ron i Hermiona odkrywają, że Voldemort dąży do tego, by powrócić do Hogwartu i objąć znów władzę. Przypuszczają, że potrzebny jest mu w tym celu Kamień Filozoficzny. (Nie jest właściwie oczywiste dlaczego, bo Voldemort posiada już nieśmiertelność i nie cierpi na brak pieniędzy.)
Tak, widać, że Pani Ałtorka przeczytała serię wnikliwie. Jest jasno powiedziane, że dzięki użyciu kamienia, Voldemort będzie mógł odzyskać ciało.

 Przyjaciele odkrywają również, gdzie został ukryty kamień. Dumbledore umieścił go na trzecim piętrze szkoły. Jest strzeżony przez trójgłowego psa Puszka i wiele zaklęć.
Harry lubi łamać reguły szkoły i jest za to upominany z przymrużeniem oka.
Zwłaszcza wtedy, gdy odejmują mu 50 punktów i cały dom jest na niego wściekły, bo o mały włos przegraliby Puchar Domów.

Coraz bardziej podoba mu się w Hogwarcie, chociaż dręczą go coraz straszniejsze koszmary:  „Harry budził się w nocy, dręczony swoim dawnym koszmarem sennym, tyle że teraz było jeszcze gorzej, bo pojawiała się również zakapturzona postać zbroczona krwią" (1,272).
Tę postać Harry spotyka w Zakazanym Lesie, gdy akurat pije krew jednorożca.
Spotkał ją PRZED wspomnianym wyżej snem. Nic dziwnego, że takie straszydło mu się przyśniło.

Harry i jego przyjaciele słusznie domyślają się, że był to Voldemort i błędnie sądzą, że Snape chce mu przekazać Kamień Filozoficzny. Aby to uniemożliwić, Harry ryzykuje życie. Tak to uzasadnia:  „Jeśli Snape dorwie się do Kamienia, Voldemort wróci! Nie wiecie, co było, kiedy już raz próbował przejąć tu władzę? Jeśli teraz tego dokona, w ogóle nie będzie już żadnej szkoły, z której będą mogli kogokolwiek wyrzucić! Zamieni ją w kupę gruzów albo zrobi tu szkołę czarnej magii!" (I, 279).
Harry chce walczyć z Voldemortem, a nie uciekać ze szkoły - z miejsca, gdzie jest dręczony przez nauczycieli, uczniów i koszmary.
Miejsca, gdzie spotkał swych pierwszych przyjaciół i wreszcie został zaakceptowany. Ale dziwne, że nie chce uciekać.
To nic, że jedynym nauczycielem, który go dręczy jest Snape, reszta go uwielbia…
Pragnie uniemożliwić zmianę Hogwartu w szkołę czarnej magii - a przecież Hogwart jest już szkołą, w której naucza się i praktykuje czarną magię.
A gdzie?

[Opispotyczki finału - Quirell kontra Harry. Zadziwiająco mało głupot, za to wieje nudą. Ciach.]


Quirrell, którego Harry słyszał czasem mówiącego do siebie, objaśnia, jak mu się żyje z jego mistrzem: „On jest ze mną wszędzie. Spotkałem go, kiedy podróżowałem dookoła świata. Byłem wtedy głupim młokosem, miałem zupełnie śmieszne poglądy na dobro i zło. Lord Voldemort pokazał mi, jak bardzo się myliłem. Nie ma czegoś takiego, jak dobro i zło, jest tylko władza i potęga... I mnóstwo ludzi zbyt słabych, by osiągnąć władzę i potęgę..." (I, 300). W filmie, dozwolonym od szóstego roku życia, grzmią te słowa w całej sali kinowej.
I nawet sześciolatki wiedzą, że wypowiada je czarny charakter, więc nie należy się do tych słów stosować. To tak jakby oskarżać filmy wojenne o propagowanie przemocy. 

[Kolejny opis. Harry walczy z Quirrellem, zdobywa kamień, Quirrel nie może go dotknąć. Znamy.]

Harry zapada w ciemność. Budzi się w pokoju dla chorych i widzi Dumbledore'a. Pyta go: „dlaczego Quirrell nie mógł mnie dotknąć?".
Odpowiedź powinna brzmieć - ponieważ dotyk Harryego powodował krwawe pęcherze, palił.
Tyle czytelnik zauważył sam. Teraz chcemy wiedzieć DLACZEGO dotyk palił.

Dumbledore mówi jednak: „Twoja matka oddała za ciebie życie. Jedyną rzeczą, której Voldemort nie potrafi zrozumieć, jest miłość. [...] Ta miłość jest w twojej skórze. Quirrell, pełen nienawiści, żądzy i ambicji, dzielący ciało i duszę z Voldemortem, nie mógł ciebie dotknąć właśnie dlatego. Mękę sprawiało mu samo dotknięcie kogoś naznaczonego czymś tak dobrym" (1,308).
Po wzniosłych słowach o miłoœci Dumbledore raczy się ”fasolką Botta" o smaku „woszczyzny z uszu" (I, 310)...
Czy ta informacja zmieniła Wasze życie?

Harry musi spędzić wakacje w świecie mugoli. Złośliwie mówi:  „Oni nie wiedzą, że nie wolno nam wykorzystywać magii w domu. Tego lata trochę sobie poużywam na Dudleyu" (I, 319).
To takie okrutne i nienaturalne, że dręczony przez starszego kuzyna jedenastolatek ma ochotę zrobić mu parę psikusów.

Taka jest treść pierwszego tomu serii o Harrym Potterze. Przedstawiłam tu historię bez interpretacji i analizy. Zrobiłam jedno. Odrzuciłam baranią skórę, w którą ubrał się wilk - beztroska historia o pełnej przygód przyjaźni między Harrym, Ronem a Hermioną.
Związek między trójką przyjaciół stanowi odbicie całkiem normalnego życia uczniów i daje młodym czytelnikom oraz widzom płaszczyznę identyfikacji. Rzekomo niegroźny tom pierwszy pełen jest zaklęć, krwi, magii, straszydeł, groźnych stworzeń, demonicznego opętania, a w końcu bezpośredniego spotkania z diabłem.
Przeoczyłam spotkanie z diabłem, a czytałam „Kamień filozoficzny” dwa razy.

Według wzoru tomu pierwszego zbudowane są pozostałe tomy. Punktem kulminacyjnym każdego tomu jest spotkanie Voldemorta i Harry ego, w którym Harry jest ratowany, a Voldemort znika, by pojawić się w następnym tomie.
Czyżby Pani Ałtorka ominęła „Więźnia Azkabanu” w swej podróży przez magię?

W czterech pierwszych tomach Harry walczy (pozornie) przeciw powrotowi Voldemorta, ponieważ uważa, że Hogwart może zostać zamieniony w to, czym już jest - w szkołę czarnej magii. Przez cały ten czas Voldemort działa przez opętania. W tomie czwartym podczas rytuału na cmentarzu udaje się Voldemortowi wypić krew Harry ego, której potrzebuje, aby utwierdzić swoje panowanie. Pomimo że napięcie jest budowane przez całe cztery tomy, w tomie piątym nie dzieje się nic nowego: ani Hogwart nie zostaje zrównany z ziemią, ani nic nie zmienia się w szkolnym dniu pełnym czarnej magii. Jedyną różnicę stanowi to, że to sam Harry zostaje opętany przez Voldemorta.
Nie ma żadnych masowych ucieczek z Azkabanu, ministerstwo nie ingwiluje Hogwartu, dementorzy nie pałętają się po mugolskich dzielnicach, a Zakon Feniksa nie wznawia działalności. Co to to nie.

Tom pierwszy traktuje opisywany świat jako niegroźny, ale metoda jest tu już widoczna. Pytanie o metodę służy wyjaśnieniu, nie dotyczy prawdziwych zamiarów autorki, bo te pozostają jej tajemnicą. Jest jasne, że wyrafinowana inteligencja dzieła polega na systematycznym dezorientowaniu, czym jest dobro, a czym zło, poprzez długie przyzwyczajanie do tego, co straszne, wzbudzające wstręt, przez fascynację magią i jej upowszechnienie. Czy jest to tylko produkt uboczny tego dzieła? Niech czytelnik sam to osądzi.
Odpowiedź  jest istotna. Ważne, by zdecydować, czy duchowa strawa, którą „Harry Potter” serwuje młodym na całym świecie, czyni zdrowym, czy chorym, wolnym, czy zależnym, budzi nadzieję, czy strach. 
Z tymi dylematami pozostawiamy Was, drodzy czytelnicy, do następnej analizy.

Pozdrawiają Was Mika, lecąca na swoim Gimbusie po kamień żądzy, Fangholder tuląca do snu niemowlę z mandragory i  StrawCherry z nudów zamieniająca się w wilkołaka. A Wiera przeprasza za nieobecność, ale upiła się krwią jednorożca. 


GRY