poniedziałek, 31 marca 2014

9. Rowling podstępną inteligencją - Harry Potter: dobry czy zły? cz. I

Kochana Czytelniczko, Kochany Czytelniku!
Przepraszamy Was bardzo za brak analizy w ubiegłym tygodniu. Ponadto informujemy, że chyba przerzucimy się na poniedziałki. Tak, zdecydowanie od teraz analizy będą ukazywały się w poniedziałki. 
Dziś jednak mamy dla Was coś specjalnego: analizę prawdziwej (wiecie, z okładką i takie tam) książki. Ba! Książki, która sama podobno jest analizą. Jej autorka, pani Gabriel Kuby, usiłuje nam udowodnić jak zła jest saga "Harry Potter". I o ile rozumiemy, że ktoś może serii Rowling nie lubić, a nawet uznawać ją za niemorlaną itp. (choć to akurat trudno zrozumieć), Pani Ałtorka w swojej publikacji podaje argumenty nietrzymające się kupy, myli fakty i właściwie sprawia wrażenie osoby nie bardzo wiedzącej o czym pisze. Zapraszamy!

Harry Potter: dobry czy zły?, Gabriel Kuby, 
wydawnictwo POLWEN, 2006r. ISBN: 83-89862-48-4

Kochana Czytelniczko, Kochany Czytelniku, wzięliście Państwo tę książkę do ręki, ponieważ szukacie odpowiedzi na pytanie: czy Harry Potter jest dobry, czy zły?
Od samego początku karmienie kłamstwem. Wzięłam tę książkę do ręki, żeby się pośmiać!
Ja wzięłam, bo lubię poznawać opinie ludzi o poglądach innych niż moje. Ale wolałabym jednak, by ci ludzie mieli argumenty. Sensowne.
A ja wzięłam te książkę do ręki  bo... eee... nie miałam nic do czytania na wycieczce. Każdy powód dobry.

Ważne jest znalezienie tej odpowiedzi, ponieważ Harry Potter nie jest zwykłą książką, jedną z wielu spośród szerokiej oferty mediów.
Jest. Tyle, że osiągnęła ogromny sukces. Uh.
Psst, nie. Nie rozumiesz zupełnie.  „Harry” to taki nowy Necronomicon.

Harry Potter jest długofalowym projektem kulturowym, który wywiera wpływ na całe pokolenia i przez to staje się społeczną rzeczywistością.
Co jest bardziej zaletą niż wadą.
Próbuję ogarnąć co to znaczy, że „Harry Potter” staje się „społeczną rzeczywistością”. W sensie, ludzie zaczęli czarować? Rekrutacja na nowy rok szkolny do Hogwartu ruszyła?
A co? Nie dostałaś swojego listu?
No właśnie nie. A czekam tyle lat. Może Ministerstwo Magii przechwyciło?

Harry Potter przekracza wszelkie granice, realizuje swoje dzieło na całym świecie, wszędzie tam, gdzie czyta się książki i ogląda filmy. Nigdy wcześniej od czasu wynalezienia druku nie osiągnięto takiego sukcesu.
A prąd? A silniki? Kolej? Cokolwiek? Ktoś tu nie zna historii? Od czasu wynalezienia ruchomej czcionki Gutenberga na świecie pojawiło się wiele wynalazków, których „sukces” trwa po dziś dzień.
Dodałabym internet, dzięki któremu dowiedziałam się  o tej cudnej książce.
Ekhm… A BIBLIA?
Myślę, że tej Pani chodziło o co innego, ale… Cicho, to nadal nie ma sensu.

Jeśli ktoś nie chce pozostać obojętny na to zjawisko, powinien znaleźć odpowiedźŸ na pytanie zawarte w tytule mojej książki.
Spróbujmy.

Pytanie o dobro i zło jest uważane w naszych czasach za zbędne i przestarzałe.
Eeee… nie?
Czuję się jakbym czytała gimnazjalną rozprawkę. Niby rozwinięte zdania są. Argumenty też jakieś będą. Ale fakty dosyć z dupy.
Czytałam już o wiele porządniejsze gimnazjalne rozprawki.

Rzeczywistość, w której żyjemy, nie troszczy się o to.
Dziwnym by było, gdyby RZECZYWISTOŚĆ troszczyła się o cokolwiek. Ale wydaje mi się, że ludzie się troszczą. Czasem.
Rzeczywistość nie troszczy się o podział na dobro i zło, chlip, chlip. Witamy w prawdziwym życiu!

 Możemy przymknąć oczy na łatwe do przewidzenia skutki naszego działania. Nie unikniemy jednak cierpienia z tego powodu.
Lub radości.
Lub zainteresowania.
Przysięgam, że zaczynam tracić wątek.

Samo postawienie pytania stanowi już akt wymierzony przeciw globalnej potteromanii.
Prawie egzystencja absurdalna.

Warunkiem niedorzecznego uzależnienia się od Pottera jest to, że takie pytanie nie zostało postawione.
Ufff, jestem zdrowa.

Ja już teraz udzielę na nie odpowiedzi - Harry Potter jest zły.
Jako, że uzyskaliśmy odpowiedź, tutaj powinniśmy skończyć.
I proszę. Książka zamyka się w 13 zdaniach… (tak, liczyłam)
Oook, mniej cierpliwi czytelnicy mogą zakończyć na tej części. Proszę rozejść się do domów!

Skutki będą katastrofalne. I stoję oszołomiona przed rozmiarem zaślepienia.
Polecam zakup dobrych okularów. Lub nie patrzeć prosto w Słońce.
Chwila, co? Stoi przed rozmiarem?

Jeśli Państwo i wasze dzieci zachwyciliście się Harrym Potterem i nie chcecie psuć sobie przyjemności, odłóżcie moją książkę.
Zaryzykuję.
To po co ją piszesz, skoro Ci, których nie zachwyciła, nie będą go bronić?
Psuć przyjemności? Ja się coraz lepiej bawię.

Myślicie: tak wielu ludzi nie może się przecież mylić! Naprawdę nie?... 
Właśnie! Kopernikowi też nie wierzyło tylu ludzi!
A jednak miał rację.

Czy Harry Potter ma być historycznym precedensem, aby interesy zyskania miliardów zmotywowały miliony miłośników Pottera do czynienia dobra?
To społeczeństwo tak się ukształtowało, że za kulturę się płaci, więc po co wypominać zarobki?
Od kiedy czytanie książek młodzieżowych ma kogoś motywować do czynienia dobra? Znaczy, pewnie – to jest zazwyczaj jeden z aspektów, ale one mają być przede wszystkim interesujące. A moralizowanie? To sobie średnio przypominam.

Proszę, Szanowny Czytelniku, załóż się przed przeczytaniem tej analizy, że masowy ruch Harryego Pottera skieruje społeczeństwo ku dobru. Czy naprawdę chodzi o nieszkodliwą, obojętną rozrywkę?
No przecież nikt nie wyjdzie z różdżką na ulicę i nie zacznie uprawiać magii. Myślałam, że czasy wiary w czarownice mamy już za sobą.
Oczywiście, że nikt nie wyjdzie. Mugole zobaczą!
Bo wcale ta książka nie mówi również o miłości i przyjaźni?
Nie. Ja sobie przynajmniej nie przypominam.

Jeśli pomimo sympatii, którą odczuwacie Państwo dla Harryego Pottera, jesteście gotowi postawić pytanie o dobro i zło oraz poświęcić trochę czasu, aby posłuchać głosu „wołającego na pustyni", chciałabym wyrazić swoje uznanie.
Powinna Pani.
Czujecie się docenione?
Uznanie od Pani Ałtorki.  +10 do sławy.

Niewielu ludzi chce sprawdzić słuszność pozycji, z którą zgadza się zdecydowana większość. Pojawia się bowiem ryzyko odrzucenia, a niemal niczego bardziej nie obawia się człowiek, jak izolacji we własnej grupie.
Polemizowałabym.

Proszę nie robić sobie żadnych wyrzutów, jeżeli podacie Państwo w wątpliwość przyjemność czytania Pottera. Kryje się za tym wielka, podstępna inteligencja.
*.*
Rowling, ty podstępna inteligencjo! Wait. To miało kogoś obrazić?
Chyba nas…

Jeśli nie jesteście pewni, jak oceniać ten fenomen, proszę kontynuować lekturę.
Jak sobie Pani życzy, Pani Ałtorko.
No co ona nas tak długo trzyma w niepewności! Czas na konkrety.

Być może odczuwacie niechęć do bycia biernym i manipulowanym uczestnikiem. Wtedy wskazane byłoby poznanie nowego spojrzenia, które kłóci się z totalnym, jedynym „słusznym" przekonaniem. Jeżeli wyrobicie sobie Państwo swój własny osąd, przysłużycie się pluralizmowi, który uważa się za podstawę demokracji.
Za podstawę demokracji uważa się wolność, równość i sprawiedliwość.
Mam stworzyć swój własny osąd na podstawie osądu Ałtorki… Czy to wtedy nie będzie jej osąd a nie mój?
I pamiętajmy że, totalne, jedyne przekonanie jest ZAWSZE błędne.

Jeśli budzi w Was odrazę i oburza magiczny świat Harry’ego Pottera, świat ideologii rasistowskiej i ofiary krwi, przemocy i grozy, wstrętu i terroru, ciągłego zagrożenia i opętania, to znajdziecie tu analizę, która pomoże Państwu popłynąć pod prąd i chronić Wasze dzieci.
Czy Pani Ałtorka nie pomyliła przypadkiem „Harry’ego Pottera” z obozami koncentracyjnymi?
Łatwo się pomylić, przyznaj.
W takim razie powinniśmy zrezygnować z edukacji, ponieważ tam uczymy się o rasizmie, prześladowaniach itd. Może kogoś to zafascynuje i przejmie władzę nas światem? Proszę Państwa…

 Nie jest to łatwe. Żyjemy jednak w czasach, kiedy musimy zadecydować.
Faktycznie, bo przecież we ‘wszystkich poprzednich czasach’ decydować nie trzeba było o niczym! A już na pewno nie o tym co złe, a co dobre. Wtedy rzeczywistość wybierała za nas.

To dla Państwa napisałam tę książkę. Przedstawiony tu tekst jest rozwinięciem mojego wkładu do książki: „Harry Potter” - ”Władca pierścieni". Konieczność rozróżnienia, którą napisałam wspólnie z Michae-lem Hagebóckiem. Książka ta ukazała się w listopadzie 2002 roku, a jej nakład został szybko wyczerpany.
„Samochwała w kącie stała…”
Ludzie zapewne nie wiedzieli, co robią.
Albo nakład był skromny.
A może Pani Ałtorka wykupiła większość egzemplarzy? To chyba dosyć prawdopodobna opcja.

Duch fantasy w obu analizowanych dziełach jest zupełnie różny. J. R. R. Tolkien był praktykującym katolikiem, chciał w nowy sposób wskazać człowiekowi drogę między dobrem a złem, między pokusą a wolnym wyborem dobra. J. K. Rowling jest - to przynajmniej można stwierdzić z całkowitą pewnością - ateistką. Posiada ona nieograniczoną fantazję, dzięki której tworzy œświat, w jakim rządzi zło.
Pamiętajmy – jeśli człowiek ma fantazję, to jest ateistą. Bóg przecież nie pozwala mieć fantazji, wyobraźni.
Ekhm… pamiętajmy #2 – jeśli tworzysz coś przy pomocy fantazji, tworzysz ZŁO
Aż mi się przypomniał kawałek o książki o Lechu Kaczyńskim którą ostatnio czytałam. Ałtor chcąc podkreślić że Lech jest be, wspomniał o tym, że jego matka nie chodziła do kościoła. Paranoja, moi drodzy.
Czytałaś książkę o Lechu Kaczyńskim?

Harry Potter wprowadza czytelnika do zamkniętego świata strasznych potworów [bo orkowie we „Władcy Pierścieni” to takie misie-pysie kochane, nie mówiąc już o Nazgulach][Melkor – największy mysiu pysiu], umazanych krwią duchów, złych i lubiących dręczyć nauczycieli [to akurat rzeczywistość, tylko metody dręczenia inne], przejmujących grozą uroków i zaklęć. Świata, z którego nie ma wyjścia i co gorsza - nikt tego wyjścia nie szuka. Harry i jego przyjaciele niczego nie boją się bardziej, jak tego, że mogliby zostać wyrzuceni z Hogwartu - szkoły magii i czarodziejstwa.
Mnie też najbardziej przeraża widmo wyrzucenia ze szkoły.  A nie przypominam sobie żebym ostatnio rzucała jakieś zaklęcia.
Och, jak oni mogą nie chcieć być wyrzuconym ze szkoły!
Pamiętajmy, że w hierarchii Hermiony nauka stała wyżej niż życie…

W duchową pustkę społeczeństwa, w którym chrześcijaństwo utraciło swoją kształtującą siłę, wlewa się wartko niczym górski potok magia w formie czarów, czarnoksięstwa i satanizmu. Wystarczy spojrzeć do internetu, aby się o tym przekonać.
Fan art – zło najwyższe.
Fanfiction – pomiot diabła.
Wy się śmiejecie, a ja osobiście uważam że fanfiction to często pomiot diabła/zło najwyższe.
Popieram.

Czy chcieliby Państwo tego? Chcieliby Państwo, aby następna generacja stanowiła podatny na to grunt? Także Państwa dzieci? Także Państwa uczniowie? Także Państwa wspólnota parafialna?
O nie, tylko nie moja wspólnota parafialna!*rozpacza?*. Nie no, żeby nie było. Nie nabijam się w tym momencie z kościoła, bo jestem osobą wierzącą, ale logika Pani Ałtorki to już chwilami czysty fanatyzm. Czy ja mam decydować za dorosłych ludzi? Zakazać im czytania Pottera?
Ej, no ale jak tak patrzymy, to połowa lektur posiada świat magiczny, więc *patrzy z nadzieją* nie będziemy ich czytać?
Zgadza się. Nie będziemy czytać zwłaszcza „Wesela”.

 Nawet jeśli wiara chrześcijańska (już) nic dla Państwa nie znaczy, pozostaje nadal postawione na początku pytanie, na które dobrze byłoby znaleźć odpowiedź.
Przecież Pani ją podała. W szóstym akapicie książki.

Trzynaste zdanie...

Potok bowiem przybiera na sile.
https://www.youtube.com/watch?v=LILXgORnHdI

Jeżeli chcecie Państwo wyrobić sobie zdanie na temat tego, co znajduje się w piątym tomie Harry'ego Pottera, proszę przeczytać streszczenie z komentarzem. Pomoże ono Państwu podjąć świadomą decyzję, czy chcecie Państwo kupić kolejny tom serii J.K. Rowling, czy też nie.
No nie. Spoilery na sam początek? Cios poniżej pasa.
A jeśli już wiem, że chcę kupić? Albo co gorsza, kupiłam?
A co jeśli mam dwie następne? :O



Gabriele Kuby wrzesień 2003 
 Książka ”Harry Potter" - dobry czy zły? została opublikowana przed ukazaniem się niemieckiego wydania piątego tomu Harryego Pottera.
Co? Przed chwilą czytaliśmy, że znajdziemy ty streszczenie piątego tomu. 

 Obecnie można by postawić to pytanie w odniesieniu do szóstego tomu. (przyp. red.)
Na miejscu Pani Ałtorki wstrzymałabym się z tą książką przed ukazaniem się całej serii, ale widać kobiecina nie wytrzymała tego wszechobecnego zUa.


Harry Potter jest wszechobecny. 
O, właśnie! 

Jeszcze żadna książka ze wszystkimi swoimi multimedialnymi dodatkami nie osiągnęła takiego sukcesu.
Bilblia. I słusznie.

[Suche informacje o tym, jak to początkowo żadne wydawnictwo nie chciało wydać "Harry'ego Pottera", a ostatecznie seria odniosła ogromny sukces. Ciach, bo statystyki znaleźć nietrudno.]

Autorka Harry ego Pottera, J. K. Rowling, w 1996 roku była samotną matką, otrzymującą zasiłek z pomocy społecznej. [Wykluczenie społeczne…] W ciągu zaledwie kilku lat stała się najbogatszą kobietą w Anglii. [Wydaje mi się, że na tym to polega. „od zera do milionera”.] Jej majątek szacuje się na 400 milionów euro. [dane na 2003r – przyp. red.]
A te informacje przy omawianiu treści książki służą…?

 W Niemczech 93% dzieci w grupie wiekowej 8--12 lat zna tę autorkę.
Faktycznie mroczne.

Co trzecie dziecko z tej grupy czytało Harry'ego Pottera. Pięć tomów, łącznie prawie 3000 stron, zalało w 2003 roku rynki œświatowe. Angielski nakład premierowy piątego tomu wynosi 13 milionów. Każdy księgarz, który nie chce wypaść z interesu, musi podpisać umowę, w jakiej zobowiązuje się, że nie przeczyta książki aż do ustalonej minuty. W ten sposób upada etos pracy księgarza.
Etos pracy księgarza? Seriously?

Każdy kolejny tom jest coraz bardziej obszerny.
Czepnęłabym się, ale książka powstała przed szóstą i siódmą częścią Pottera.

 Rowling potrafi pokolenie odwykłe od czytania utrzymać przy niemal 1000 stronach!
To chyba dobrze, no nie? Wiele osób właśnie dzięki tej sadze zaczęło czytać.
Dobra, okej, źle, że czytają Pottera czy źle, że w ogóle czytają?

Harry Potter stał się w szkołach lekturą obowiązkową.
Nie wiem jak w niemieckich, ale w polskich nielicznych.

Wiele dzieci musiało przeczytać Pottera, ponieważ ich umiejętność poruszania się w magicznym świecie podlegała ocenie.
Hę? Miałam na przykład za lekturę „Krzyżaków”, ale ocenie nie podlegała na przykład umiejętność poruszania się po średniowiecznym zamku albo, nie wiem, gospodzie „Pod lutym turem”.

Klasy od szóstego roku życia chodziły obowiązkowo na filmy.
Ok, to przegięcie. Sześciolatkowi bym tego filmu nie puściła. Aczkolwiek myślę, że rodzic mógł nie wyrazić zgody…

Organizowano przyjęcia, nocne czytania. Na przykład prowadzone przez CDU Ministerstwo Oświaty Saary zaprosiło dzieci, które leżąc na izomatach na ziemi, w nocy słuchały czytanego im na głos Harry'ego Pottera.
*_* Też chcę!
Strawcherry! Co Natanek powie?
Że coś się dzieje!

Poważne wydawnictwa podręcznikowe oferują dodatkowe materiały o Potterze dla nauczycieli.
Żeby sagę zrozumieli i nie opowiadali takich głupot, jak Pani Ałtorka. Mądrze.

Oznacza to, że Harry Potter jest długofawym projektem zmieniającym kulturę.
Literatura w jakimś celu jest w końcu tworzona, nieprawdaż?

Przeniknął on do najdelikatniejszej tkanki społeczeństwa. Nie tylko do materialnej, także do niematerialnej. Przykrywa czarodziejskim kapeluszem [Tiarą Przydziału?] naukę i zabawę, fantazję i marzenia dzieci, ich duszę i kładzie swoją rękę na wszystkim, co dzieci mogą kupić i konsumować. ”Każde  dziecko będzie znało jego imię!" (I, 18) - ta przepowiednia z początku historii ma szansę się spełnić.
;o

Bandera, pod którą żegluje po świecie Harry Potter, jest nazywana „zajmującą, interesującą literaturą dla ludzi młodych". Dzięki Rowling nasze dzieci znowu czytają! Ale co czytają? Czy jest to duchowy produkt tylko dlatego, że został zaklasyfikowany jako rozrywka? A może neutralny jeśli chodzi o wartości? Między dobrem i złem? Czy w ogóle istnieje w życiu człowieka kraina do nikogo nie należąca, pomiędzy dobrem a złem?
Szkoda, że nie zauważa Pani, że po przeczytaniu Pottera młodzi ludzie nie zamykają się na inne gatunki. Sama czytam książki niemal od zawsze, ale faktycznie od czasu „Harry’ego” częściej i więcej. To źle?

Pod każdym względem narzeka się, że baza wartości społeczeństwa stała się krucha. Każde wydanie wiadomości informuje nas o globalnym upadku wartości: wojna, terror, przestępczość, korupcja. Gdzie nie spojrzeć - rozwody, aborcja, bezrobocie.
Wina Pottera?
II WŚ – Wina Rowling?

Statystyki ukazują wzrost strachu, depresji, spożycia narkotyków, przestępczości, przemocy i samobójstw nieletnich. Wygląda to tak, jak gdybyśmy my ludzie podjęli niewłaściwą decyzję, jak gdybyśmy już nie wiedzieli, co jest dla nas dobre, a co złe. Czy nie straciliśmy punktu odniesienia? Subiektywnie pojmowana wolność i tolerancja stały się najważniejszymi wartościami. Kto sądzi, że istnieje niezaprzeczalna prawda, z której wynikają obowiązujące zasady moralne, zostaje uznany za „fundamentalistę". Mimo że zachodzące procesy społeczne powinny speszyć szyderców...
Fundamentalista to jakaś obelga?

Pojawiają się zatem pytania: Jakie wartości upowszechnia „Harry Potter”.
Przyjaźń, honor, miłość, odwaga, wiara w siebie… Wymieniać dalej?

Jakie głosi przesłanie? Jaką metodą się posługuje? W jakim kierunku Harry Potter wiedzie społeczeństwo?
Na szczęście w przeciwnym niż Pani Ałtorka.

Zamiast „Harry Potter" można byłoby postawić tu „J. K. Rowling", ponieważ Potter jest tworem jej prowadzącej do zguby wyobraźni.
Otóż nie. Książka ≠ autor. Główny bohater ≠ autor.

 Nie będę jednak zajmować się autorką, bo nie jest możliwe dowiedzieć się, co stanowi prawdziwe źródło jej twórczości.
Zerknijmy na zdanie powyżej. Gdzie się podziała logika?

Można jednakże rozpoznać je po owocach - i po owocach tych owoców.
A także owocach owoców tych owoców.

Rozróżnianie duchów jest bardzo ważne dla każdego, kto to życie uznaje za próbę wytrzymałości i nie chce dać się ponieść megatrendowi. Zalecane jest ono tym, którzy w jakiś sposób ponoszą odpowiedzialność za następne pokolenie -jako rodzice, nauczyciele, wychowawcy, księża. Co robić, gdy Potter jest wychwalany ze wszystkich stron? Przez krytyków literatury i teologów, przez ministrów, księży, nauczycieli, przez kolorowe gazety i gazetki parafialne?
Słuchać Pani Ałtorki, której argumenty są inwalidami z pierwszą grupą?

Harry Potter wielbiony jest jako „mit dziecięcia Bożego" [przepraszam, co?], jako „przygotowanie do Ewangelii"[podwójne: CO?], jako „punkt orientacyjny w walce dobra ze złem", jako „pomoc w odnalezieniu się młodego człowieka", a także jako „wielka literatura"...
Ostatnio nawet sądzi się, że Watykan dał „zielone światło" Potterowi. Ale to nieprawda. Chodzi tu tylko o prywatną opinię członka Papieskiej Rady do Spraw Kultury.
Czyli osoby z Watykanu. Kompetentnej osoby.

Podczas jednej z konferencji prasowych, zwołanych w związku z przedstawieniem dokumentu o New Age Jezus Chrystus dawcą wody żywej, o. Peter Fleetwood został zapytany o opinię na temat Harry'ego Pottera. Jego odpowiedź brzmiała: „Jeśli dobrze rozumiem intencje autorki, to jej książki pomagają dzieciom odróżnić dobro od zła". Peter Fleetwood wyjaśnił mi, że tytuł, jakim opatrzono jego wypowiedź, Watykan daje zielone światło „Harry 'emu Potterowi" jest zwykłym trikiem samowoli dziennikarskiej.
Z Fleetwoodem się zgadzam.

Głosów ostrzegających jest niewiele. Pojawiła się informacja o ewangelikach, którzy spalili książki o Harrym Potterze.
Yyy… to ma być zachowanie godne naśladowania? Czy Pani Ałtorka nie mówiła chwilkę wcześniej o demokracji?


 Dyrektor jednej ze szkół w Australii zakazał czytania Harry'ego Pottera. Reinhard Franzke, profesor pedagogiki w Hanowerze, pokazał, jak bardzo Potter przystaje do nowej fali pedagogiki New Age, której zamiarem jest zniszczenie chrześcijaństwa w sercach młodzieży.
Przeczytałam Pottera, nadal jestem chrześcijanką. Coś ze mną nie tak?


Komu wierzyć?
Z pewnością nie tej książce.

Badania z zakresu psychologii społecznej na temat manipulacji przy postrzeganiu udowodniły: jeśli w jakiej
œ wyizolowanej sytuacji grupowej wszyscy za wyjątkiem jednej osoby widzieli brązowe butelki jako zielone, to po jakimś czasie i ta jedna osoba była przekonana, że brązowe butelki są zielone. Kiedy o tym usłyszałam, jeszcze będąc studentką socjologii, postanowiłam, że brązowe będzie brązowe, a zielone - zielone.
Zaprzeczę badaniom, będę zawsze rozróżniać kolory!


Ważnym warunkiem widzenia rzeczy takimi, jakimi są, jest odmowa za cenę akceptacji społecznej. A to znaczy: umiejętność rozróżniania duchów jest cenę, która dla wielu jest zbyt wysoka. Gotowość, aby sprzeciwić się otoczeniu, w tym także ludziom bliskim ich sercu, jest dla dzieci rzeczą prawie niemożliwą.
Tak, dzieci to są takie istotki, którym sprzeciw jest zupełnie obcy. Zawsze robią to, o co się ich poprosi.


Przeczytałam wnikliwie książki o Harrym Potterze [hi hi, zaraz się przekonamy], aby rozpoznać znaki czasu. Dla tych czytelników, którzy nie znają tych książek, przedstawię głównych bohaterów historii i główny wątek akcji.
Znam, ale jednak się skuszę.


 Schemat wciąż to nowych wariacji „magicznego horroru" jest w każdym tomie taki sam.
W następnym rozdziale znajdziecie Państwo krótki opis historii z pierwszego tomu. Wyczerpujące przedstawienie treści piątego tomu z komentarzem znajdziecie Państwo w rozdziale szóstym.
Prezentuję historię szczegółowo, ponieważ w wielu pozytywnych interpretacjach przemilcza się straszną, wywołującą odrazę treść książki.
Ci, którzy wybielają - często wykształceni teologowie - poprzez zaskakującą intelektualną akrobatykę tracą z oczu to, co stoi czarno na papierze.
Phi, co mogą wiedzieć wykształceni teologowie.


Jeśli zna się treść, a unika wejścia w trans [czego?], staje się ona jednoznaczna. Przedstawione szczegóły nie występują sporadycznie w tekście. Nie chodzi tu o nagromadzenie detali, by dać fałszywy obraz. Przeciwnie, są one tylko zaznaczeniem grozy, wstrętu i strachu, poruszającej atmosfery szkoły magii i czarodziejstwa.
Zarówno przy przedstawianiu bohaterów, jak i akcji musiałam dokonać wyboru. Do tej pory na 2833 stronach nie było żadnej sceny, która byłaby naprawdę pozytywna, zdrowa, wesoła, pełna nadziei.
To ja już nie wiem, co Panią Ałtorkę może rozweselić…



Wszystkie drzwi otwierają się do coraz to nowych pokojów grozy. 
Odtworzymy te drzwi już za dwa tygodnie, przy okazji następnej analizy. Jesteście na to gotowi? To do zobaczenia!

Pozdrawiają Was Mika, polemizująca z teorią Kopernika, Fangholder, dopisująca na Westerplatte "i Harry'ego Pottera" do "Nigdy więcej wojny", Wiera, tuląca pluszowego Melkora i StrawCherry, paląca w kominku swój regał z książkami.

poniedziałek, 10 marca 2014

8. Mrroczna Hermiona i Bad Boy Dumbledore - Dramione - córka Voldemorta.

Witajcie Drodzy Czytelnicy! Uprzejmie przepraszamy za spóźnioną analizę. Tym razem wzięłyśmy się za fanfiction na postawie słynnej sagi o Harrym Potterze. Znajdziemy w nim mrrroczną Hermionę, córkę Voldemorta, która wygląda nienormalnie, fabułę nietrzymającą się kupy, a na blogasku pod każdym postem dopisek Ałtorki: CZYTASZ=KOMENTUJESZ. Ta groźba tak nas przeraziła, że faktycznie bliżej przyjrzałyśmy się opowiadanku. 
Indżoj!



Młoda kobieta wyglądała przez okno na dwójkę bawiących się dzieci. Spojrzała na stojącego za nią mężczyznę, który odezwał się:
- Nie wiem  czy to dobry pomysł by Hermiona bawiła się z Draconem. 
-A ja nie wiem czy to dobry pomysł, by szła do Hogwartu-odwarknęła kobieta
-Zrozum...-zaczął Tom Riddle,ale nie dane mu było skończyć ponieważ jego żona [pewnie wzięli ślub kościelny] mu przerwała:
-Tak tak! Wiem! Musi szpiegować dla ciebie tego Pottera! Ale musi być w Gryffindorze? Nie może być w Slytherinie i udawać, że chce się zaprzyjaźnić z Potterem?
Na samym wstępie dostajemy wytłumaczenie całej fabuły! To dobrze. To oznacza że akcja będzie tak zawiła i wielowątkowa że bez krótkiego streszczenia sobie nie poradzimy... No nie?

-On w to nie uwierzy. Ślizgonka, która chce się przyjaźnić z Gryfonem? Uwierz mi Diano, tak będzie najlepiej.
No właśnie. Co to za pomysł, żeby dzieci przyjaźniły się ze sobą bez względu na uprzedzenia.
Co to właściwie za pomysł, żeby Twoje dziecko śledziło dla Ciebie inne dziecko?
Voldemortowy^^ A tak btw. Harry na początku łyknąłby wszystko, on przecież wcale nie zna czarodziejskiego świata.

Po za tym Hermiona będzie udawała córkę mugoli-ostatnie słowo wręcz wypluł-więc jak szlama może dostać się do Slytherinu?Jeśli Draco będzie dobrze spełniał swoje zadanie, to nikt się nie zorientuje. Mam nadzieję, że Dumbledore da się oszukać-dokończył
Zakład, że opkowy Dumbledore da się oszukać?
Przyjmuję. Daję galeona.

-Posłuchaj! Jeśli już koniecznie, Hermiona ma być w Gryffindorze, to dobrze ,że spędza tyle czasu z Draco-widząc zdziwione spojrzenie męża i tę okropną interpunkcję -nie będą się widzieć całe lata, prócz wakacji, ale to i tak tylko na trochę, ponieważ Hermiona większość czasu, powinna spędzać z tymi mugolami. Uwierz mi. Tak będzie najlepiej.-skończyła spoglądając mężczyźnie w oczy.
Huuh, ok. Wstęp dziwny, ale zobaczymy jakie cuda dalej. Myślę, że to naprawdę było nam potrzebne, żebyśmy jako tako rozumieli co tu się właściwie dzieje.
Czemu mnie denerwuje to ciągłe ‘tak będzie najlepiej’?

Rozdział z dedykacją dla wszystkich, którzy czytają mojego bloga ;)
 Ach, dziękujemy, dziękujemy. Nie trzeba było…
W podziękowaniu my dedykujemy Tobie tę analizę.

Hermiona Granger usiadła w przedziale pociągu Express Hogwart. Patrzyła na przecho-dzących uczniów. Nagle do jej przedziału wpadł jakiś chłopiec, na oko 11 lat.
-Nie widziałaś przypadkiem mojej ropuchy?-spytał szybko
-Nie, ale mogę pomóc ci jej szukać-odpowiedziała dziewczyna
-Dzięki! Babcia by mnie zabiła, gdybym ją zgubił! A tak w ogóle jestem Neville.
-A ja jestem Hermiona.
„Nie ma sprawy!-pomyślała Hermiona-„przy okazji zobaczę Pottera”

Czyli że Potter stoi za porwaniem ropuchy? To dosyć niekanoniczne.
Ach, jaka ta Hermiona wyrachowana, prawdziwa córka Voldemorta!

Szła po pociągu, mijając kolejne wagony. Wreszcie zauważyła czarnowłosego chłopca, obok którego siedział jakiś rudzielec.
Widzę, że Harry jest ropuchą…

Otworzyła drzwi i spytała:
-Widzieliście żabę? Bo szukam ropuchy. Neville swoją zgubił. Ja jestem Hermiona Granger. O! Widzę że czaru-jecie! [Ok, za pierwszym razem myślałam że ten myślnik to przypadek, ale ten zaczynam się martwić.] Mogę popatrzeć?
-Yyy... Jasne!-krzyknął rudzielec, po czym machnął różdżką nad szczurem i wypowiedział formułkę zaklęcia ,które dziewczynie wydawało się niezbyt prawdziwe.
-Hmm... Jesteś pewien, że to prawdziwe zaklęcie? No, nieważne. Lepiej się przebierzcie, niedługo będziemy w Hogwarcie.-mówiąc to, dziewczyna otworzyła drzwi i wyszła do swojego przedziału.
 I to by było na tyle, jeżeli chodzi o inspirujące przygody Hermiony w pociągu. Spodziewałam się jakichś, no nie wiem… Wrażeń ze spotkania z Harrym? Podobno to było ważne.
Nie, Ron machający różdżką nad szczurem jest o wiele ciekawszy. Poza tym gdzie jest ropucha?

[W Wielkiej Sali]

-Hermiona Granger!
Młoda dziewczyna wyszła z szeregu uczniów i usiadła na taborecie. Po chwili usłyszała cichy głosik w swojej głowie:
Hm... Jestem pewna, że coś przede mną ukrywasz... I nie masz dobrych zamiarów. Może Slytherin? Nie? Miałam przed chwilą taki sam problem...
Przepraszam, z kim? Bo o ile mi wiadomo, „Potter” w alfabecie ląduje dalej niż „Granger”.
Może opkowa Tiara Przydziału jest niedouczona?

No dobrze... GRYFFINDOR!
A więc to tak działa? Wystarczy POPROSIĆ? Dlaczego nikt nie powiedział Puchonom?
Jaka prośba? O przydzieleniu do Gryffindoru na pewno zadecydował fakt, że Hermiona nie ma dobrych zamiarów.

Świeża Gryfonka usiadła przy swoim stole. Spojrzała dyskretnie na stół Slytherinu. Jak bardzo chciała tam teraz być!
 Na stole? HOLA, HOLA. Ona ma 11 lat! 
Może chciała być ich deserem?

Jednak musiała wypełnić wolę ojca, szczególnie teraz gdy musi się ukrywać w ciałach innych czarodziei.
 ?
Że co? Chyba spojrzę sobie na wstęp, bo nie za bardzo rozumiem.
Nadal nie rozumiem :(
Mi od początku to nie pasuje. Draco bratem, Voldemort ojcem.
Draco bratem? Co? Mika, zgubiłaś się, a to dopiero początek.
To oni nie są rodzeństwem?
Wait. Czyli, że to ja się zgubiłam? Myślałam, że mają być parą…

Miała nadzieję, że jak skończy się to wszystko, to uda jej się wreszcie dołączyć do Śmierciożerców.
 Duuh. Ci rodzice. Nigdy nie pozwalają dzieciom spełniać marzeń. Aaaale mamo. Nie chcę chodzić do szkoły. Chcę zostać śmierciożercą. Ty mnie w ogóle nie rozumiesz!
A śledzenie Pottera przypadkiem nie należy do jej zadań wykonywanych dla Voldzia?

Po chwili Percy Weasley zaczął rozmawiać z nią o transmutacji i innych lekcjach.
Odkrył bratnią kujonowatą duszę.

Gdy uczta się skończyła, Percy zaprowadził ich do dormitorium. Dziewczyna leżała cicho na plecach.
 No pięknie! To dopiero początek roku a już jakaś losowa dziewczyna leży w dormitorium. Że oni w ogóle zgadzają się przysyłać tutaj swoje dzieci.
Ja to się zawsze dziwiłam, że wysyłają tam dzieci. No bo spójrzcie, tam non-stop coś się działo i guzik prawda, że ktoś tam był bezpieczny. 

Gdy upewniła się, że jej współlokatorki już śpią, wyjęła kałamarz, pióro i pergamin. Zaczęła cicho skrobać piórem:
Jak kura pazurem.

Czego się dowiedziałam o Harrym Potterze (podróż do Hogwartu):
-przyjaźni się (chyba) z Ronaldem Weasley'em (to są zdrajcy krwi, prawda ciociu?) (w końcu rozmawiał z nim parę razy)
-Nie jest zbyt ogarnięty jeśli chodzi o świat magii,
Ale skąd ona to wszystko wnioskuje? Widziała Harry’ego przez chwilę w pociągu (gdzie ten wcale się nie odezwał), a resztę wieczoru przegadała z Percym.
Może Percy jej powiedział? Nie znając go w ogóle… Gdzie jest logika?
Poszła na Ognistą Whisky razem z charakterem postaci.

Przerwała pisanie. Ziewnęła głośno i schowała przyrządy do pisania. Rozglądając się, schowała pergamin i do szaty.
Schowała pergamin i do szaty? Ona poszła do tej szaty? A! Ja głupia! Zimno jej się zrobiło i owinęła się szatą, jasne.

Była to ryzykowna skrytka, ale na razie nie miała nic lepszego. Popatrzyła po „koleżankach” i zasnęła.
Bo wiecie, ona jest mrrroczna, nie może mieć koleżanek naprawdę.
~~~~~~~~~~~~~~
I jak? Trochę przed czasem dlatego mam nadzieję, że wybaczycie mi brak weny :(
 BRAK WENY? Ja nic takiego tu nie widzę. W ogóle prawie nic tu nie widzę, bo na razie to streszczenie ,,Harry’ego Pottera” z dodanymi złowrogimi przemyśleniami złowrogiej Hermiony.
Jeżeli masz brak weny, czemu dodajesz notkę przed czasem? ;o

Matko... Nie pisałam prawie CAŁY MIESIĄC!!!!!!!!! :o
Wstyd i hańba, karaj się jak Zgredek!
StrawCherry! Zostaw Zgredka! Mroczna Hermiona nie założy W.E.S.Z.-y, więc nikt nie będzie bronił skrzatów.

Wiecie czemu? Ponieważ najpierw musiałam oddać lapka do naprawy, padło mi wi-fi i nie mogłam wstawić tego z komórki a komputer się zawiesił :0
Ale jest nowy rozdział mam nadzieę że wam się spodoba!
I przy okazji... WESOŁYCH ŚWIĄT!!
Przeskakujemy od razu do "Zakonu Feniksa" :)
 Czuję, że to nie wyjdzie temu opowiadaniu na zdrowie… To taka luźna myśl.
Ja tam mam nadzieę, że może coś się jednak wydarzy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hermiona siedziała w Wielkiej Sali i czekała na Harre'go [close enough?] i Rona. Po chwili zauważyła idącą do niej profesor McGonagall. Wyglądała na lekko spiętą.
McGonagall. Heh, na pewno.

Kobieta odezwała się do niej:
-Hermiono ,profesor Dumbledore prosi Ciebie do swojego gabinetu.- wypowiedziała z szacunkiem wartym wielkiej litery.
A ta spacja przed przecinkiem ma oznaczać spięcie?
Milczące przekleństwo. 

Dziewczyna wstała posłusznie, po czym ruszyła za panią profesor lekko blada na twarzy. Po chwili stanęły przed posągiem chimery. McGonagall wypowiedziała hasło i weszły do gabinetu. Hermiona rozejrzała się po nim z ciekawością. Profesor Dumbledore powiedział:
-Minerwo możesz już iść. Jestem pewien ,że panna... Granger.-przy nazwisku lekko się zawahał [Ciężko spamiętać imiona uczniów, gdy tylu ich jest…]-znajdzie drogę do swojego dormitorium.
Gdy tylko nauczycielka wyszła, zwrócił swoje spojrzenie ku Hermionie, lecz zanim zdążył coś powiedzieć Hermiona rozpłakała się. Mówiła połykając łzy:
I dławiąc się nimi? *pyta z nadzieją*

-Pan już wie, prawda? Pan wie kim jest mój ojciec. Ale naprawdę panie profesorze, ja naprawdę wolałabym być córką mugoli i nie wiedzieć nic o Hogwarcie niż być Jego córką.-spojrzała na niego załzawionymi oczami. Poczuła delikatne ukłucie w głowie.
Dubmledore dźgnął ją unowocześnionym wykrywaczem kłamstw.
Ale co? Jak? Powoli! Może jemu wcale nie o to. A z resztą.      

 I tyle lat nie miała żadnego problemu z ukrywaniem pochodzenia. Aż tu nagle rach, ciach, została zaproszona do gabinetu i amen. Przerażający ten Dumbledore.
Mnie też przeraził. Pięcioletnią ślepotą.
Aż tak przerażający, że córka Voldemorta wygadała mu wszystko, jak tylko na nią spojrzał?

 Dumbledore zwrócił na nią zdziwione spojrzenie, które mogło sugerować, że wcale nie o tym chciał rozmawiać, więc szybko wytłumaczyła:
-Bellatrix Lestrange nauczyła mnie oklumencji jak miałam 10 lat. Potem... ojciec rzucił na mnie zaklęcie, że nawet jak jestem nieprzytomna to hmm... oklumencja działa. A ja nie mogę zdjąć tej bariery póki nie ukończę 17 lat. Wtedy też będę wyglądać normalnie. Czyli będę miała czarne włosy, ciemniejsze oczy i bladą cerę.
 A ja myślałam że normalny wygląd to jasne włosy, niebieskie oczy, wysoki wzrost. Nie, zapomnijcie że coś mówiłam. 
Nie wiedziałam, że wyglądam nienormalnie. Tyle lat w niewiedzy…

-Hmmm... Hermiono, naprawdę nie wiem co z tobą zrobić. Nie chcesz być w Slytherinie?
 Tak. To teraz nasz największy problem. Ta mała szpieguje poczynania Pottera, ale największym problemem jest to żeby była w odpowiednim domu.
To można zmienić dom?
I to z powodu pochodzenia? Syriuszowi też to proponował?

-Nie!!!!!! Naprawdę, profesorze! Niech mi pan pozwoli zostać w Gryffindorze!
-Dobrze. Ale... „wyrzecz się swego imienia!”
Nie dokończył ponieważ drzwi się otworzyły a w nich stanął nikt inny jak...
-Profesor Snape!?
To naprawdę wstrząsające, nauczyciel w gabinecie dyrektora!

Snape zignorował ją i zwrócił się do profesora Dumbledora:
-Chciałeś mnie widzieć?
-Tak, Severusie. Wiesz o Hermionie?
-Oczywiście - prychnął Snape.
 Wiedział, ale nie powiedział. A to łobuz!
A Snape wiedział, nie powiedział, a to było tak!

-To dobrze. Chcę, by Hermiona złożyła Wieczystą Przysięgę.
Hermiona uniosła szybko głowę. Snape również drgnął: Analizatorzy także.
-Nie możesz tego zrobić Albusie! Czarny Pan może ją zmusić do mówienia. Wtedy ona przecież zginie!- prawie już krzyczał.
Snape taki emocjonalny!
Przecież on wyglądał normalnie: ciemne włosy [CHECK!] ciemne oczy [CHECK!] blada cera [PRAWIE CHECK!]
(@)_(@)

Dumbledore spojrzał na niego.
-Trudno.
Padłam.
Dlaczego w zasadzie Albus zawsze jest takim zbójem?
Ponieważ laski lecą na Bad Boy’ów : D
Może dlatego McGonagall była spięta? Dumbledore Bad Boy dał jej parę klapsów jak wysłał ją po Hermionę?

Brązowowłosa [za każdym razem gdy widzę takie określenie bohatera, brzmi t jak jakaś rasa psa] otworzyła szerzej oczy i zrobiła się blada jakby miała zemdleć. Mistrz eliksirów również był poruszony.
On na pewno. Płakał. Rzewnie. 

-Ale...
-Żadnego „ale” Severusie! Zrozumiałeś?!
-Tak. - warknął Snape.
-Dobrze. - Durektor [hehehehe, nic] wyraźnie trochę ochłonął.- Hermiono, podejdź tutaj.
Hermiona ruszyła chwiejnym krokiem na środek pokoju. Złapała profesora za rękę i spojrzała ze strachem na nauczyciela. Snape drżącym głosem spytał jej:
-Hermiono, czy przysięgasz, że nie powiesz nic czego dowiedziałaś się o Potterze Czarnemu Panu?
 A czy to przypadkiem nie jest tak, że ona szpiegowała już dobre parę lat? To jest nieważne?
Ciii, tego nie załapali.

-Przysięgam. - Odpowiedziała cicho dziewczyna. Z różdżki Snape'a wyleciał złota „lina”.
-Czy przysięgasz, że nie powiesz nic czego dowiedziałaś się o Potterze żadnemu innemu śmierciożercy?
-Przysięgam.
Ponownie wyleciał złoty „sznurek”
-Czy przysięgasz, że nie wykorzystasz nic co dowiedziałaś się o Potterze przeciwko niemu?
-Przysięgam.
Wreszcie wyleciał blado złoty promień ,który oplótł ręce dyrektora Hogwartu i Hermiony. Po chwili „rozpuścił” się w powietrzu.
Nadal blada Hermiona, spojrzała na dyrektora:
- Panie profesorze mogę już iść?
Znając tego Dumbledore’a pewnie tak, ale… czy im naprawdę to nie wydaje się podejrzane?!
 Czy tylko ja zauważyłam gradację? Najpierw wyleciała lina, potem sznurek, a potem promień? A nie mogła być po prostu wiązka?

-Idź. Jesteś zwolniona z dzisiejszych lekcji, panno Riddle.
 Cóż za łaska. Chociaż na jego miejscu zwolniłabym ją ze szkoły. Tak ogółem.
Riddle, seeerio?

-Mógłby pan mówić Granger? Nie zbyt lubię tamto nazwisko- poprosiła gryfonka.
Zwłaszcza, że połowa uczniów nadal nie wie czyją jestem córką…

-Eh... Dobrze. Przyjdź jeszcze w piątek o 17:00 do mnie dobrze?
W celu…?
Durektor musi jej coś powiedzieć.

-Oczywiście.
Hermiona wyszła z gabinetu dyrektora i odetchnęła głęboko. Pobiegła do dormitorium i położyła się na łóżko. Spojrzała na baldachim wiszący nad jej głową. Sięgnęła ręką do kieszeni w szacie i wyjęła kawałek pergaminu. Po chwili namysłu wyjęła również różdżkę i szepnęła:
-Incendio.
Pergamin stanął w płomieniach. Przyglądała mu się póki nie została z niego kupka popiołu. Rzuciła kolejne zaklęcie żeby oczyścić łóżko z popiołu:
-Chłoszczyść.

Rozejrzała się po dormitorium i przeciągając się zasnęła. 
 Po czymś takim zasnęła? Chociaż nie wiem, może ludzie reagują różnie na wstrząsające wydarzenia.
Co to dla mrrrocznej Hermiony, córki Voldemorta!

Mamy piątek, dzień w ,którym Hermetycznie zamykana ma iść do Dumbledora.
Jest miesiąc czerwiec [dobrze, że wyjaśnione, że miesiąc, jeszcze by ktoś pomyślał, że chodzi o tydzień!] dokładnie 24 czerwca :) Umbridge już opuściła szkołę :D
Mam nadzieję że jesteście zaciekawieni ;)
Nie bardzo ;/

Hermiona Riddle

PS. Rozdział dedykuję Katherinie Lovely
H.R.

PS2. Ten rozdział zajął mi prawie cztery strony w wordzie :o
H.R.
Gratuluję! A z naszymi komentarzami będzie jeszcze więcej!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Stała na środku sali balowej. Na sobie miała błękitną suknię, przeplataną złotymi nicmi. Obok niej stał młody mężczyzna w masce. Kobieta, własściwie jeszcze dziewczyna uśmiechnęła się. Mężczyzna zdjął maskę. Spojrzał na dziewczynę i powiedział głosem Lavender Brown:
-Hermiono... Za pietnaście minut kolacja.
Dziewczyna zmarszczyła brwi.
Mężczyzna dodał:
-Obudź się...
-Hermiono! Za pietnaście minut kolacja! - Lavender Brown siedziała na łóżku koleżanki i próbowała ją obudzić.
-Co?! Przespałam cały dzień???
-Hermiona chyba wreszcie się obudziła – powiedziała uśmiechnęta Lav do Parvati Patil.
-Chwila, możesz powtórzyć? Pietnaście minut do kolacji? - upewniła się Herm.
-Tak, ale teraz pewnie dziesięć. - potwierdziła Parvati.
Jak ten czas szybko leci…

-Za chwilę przyjdę. Poczekacie? - poprosiła Hermiona
-Jasne – Lavender puściła oczko przyjaciółce.
Brązowooka wziełą kilka rzeczy, różdżkę i szczotkę do włosów i poszła do łazienki. Po kilku minutach wyszła do sypialni z rozczesanymi włosami (podczas snu bardzo się naelektryzowały) i gotowa do zejścia na kolacje.
To takie nieopkowe. Powinny schodzić na śniadanie.

Dziewczyny zeszły do Pokoju Wspólnego, który był prawie pusty. Na kanapie przed kominkiem, na kanapach leżało tylko dwóch chłopców.
Na kanapie przed kominkiem na kanapach? Czyli była kanapa, na niej jeszcze dwie, a na tamtych chłopcy? Gryfonom się chyba nudziło.
Jak chłopcy się tam wdrapali?
Vingardium Leviosa!



-Hej Ron, hej Harry. - Przywitała się z uśmiechem Hermiona.
-Hej Herm, gdzie byłaś cały dzień? - Przywitał się Harry. Hermiona momentalnie posmutniała.
Ojojoj, jaka aktoreczka^^

-Powiem wam może po kolacji, ok?
-Jasne.
-To co, idziemy?
-Chodźmy – tym razem odezwał się rudzielec. Gdy zeszli do Wielkiej Sali, akurat zaczynała się kolacja. Hermiona odruchowo spojrzała w stronę stołu Ślizgonów. Jak zwykle, Pansy Parkinson uwiesiła się na ramieniu Dracona. Gryfonka natychmiast odwróciła wzrok. Wiedziała, że Draco nie przepada za towarzystwem Mopsicy, ale taki widok i tak łamał jej serce.
Pansy jako mops – odhaczone.

Usiadła z przyjaciółmi przy swoim stole i wplątała się w rozmowę z uczniami szóstej klasy o transmutacji.
Klasa o transmutacji to znaczy poziom rozszerzony?

Pół godziny później, z Harrym i Ronem zajeli sobie trzy fotele przy kominku.
REZERWACJA

-To co Hermiono? Opowiesz nam dlaczego nie było Cię dzisiaj na lekcjach? - zapytał Ron, który był w bardzo dobrym humorze.
Połączmy jedno z drugim…

-No dobrze... Mam brata, ma na imię Leo i dziewięć lat. Nikt o nim nie wie, ponieważ Leo jest chory. Nie fizycznie, tylko psychicznie. Dlatego go ukrywamy, nawet przed moimi najlepszymi przyjaciółmi. Musimy na niego uważać. I wczoraj, kiedy tata pojechał do sklepu, a mama sprzątała w kuchni, Leo oglądał bajki. Przy każdej scenie gadał do mamy różne rzeczy. Nie musiała się więc martwić. Ale później, kiedy przez dwie minuty było bardzo cicho, mama zaczeła się denerwować. Pobiegła do pokoju w, którym był Leo i zauważyła, że go nie ma. Przeszukała cały pokój, ponieważ mój brat lubi bawić się w chowanego (Ron zrobił minę jakby nie wiedział co to jest zabawa w chowanego, za to Harry pokiwał glową ze zrozumieniem). Kiedy go nie znalazła zadzwoniła do taty i poprosiła, żeby natychmiast przyjechał do domu. Później, zadzwoniła na policję i zglosiła zaginięcie dziecka.
Po co przeszukiwać resztę domu, racja.

 Policjani powiedzieli, że musi upłynąć doba, aby można było zgłosić taki problem. Mama przezukała jeszcze raz dokładnie cały pokój i zauważyła niedomnkięte okno.
Przepraszam, jakie okno?

 W domu nigdy nie otwieramy okien, ze względu bezpieczeństwa.
Nie chcę widzieć ich domu latem. A właściwie czuć ich domu latem.

Mama domyśliła się, że Leo uciekł przez okno.
Czyli że on mógł sobie to okno otworzyć sam? Marne zabezpieczenie w takim razie.

 Pobiegła szybko na podwórze i na plac zabaw, który jest blisko naszego domu. Zostawiłam mamie na wszelki wypadek małą płomykówkę, żeby mogła napisać do mnie list, jeśli cś się stanie. Dzisiaj rano, kiedy czekałam na was przy śniadaniu, przyszła po mnie profesor McGonagall i powiedziała, że profesor Dumbledore chce mnie wdzieć.
Wdziać może?

 Powiedział, że dostał list od mojej mamy w, którym pisze, że mój brat uciekł.
Ale czemu dostał go on, a nie Hermiona? Skarbie, twoja opowieść się kupy nie trzyma.

Dlatego, profesor McGonagall zwolniła mnie dzisiaj z lekcji.
Żeby mogła mentalnie szukać brata?

-Bardzo, mi przykro Hermiono. - powiedział Harry. Ron usiadł na oparciu fotela przyjaciółki i zrobił gest ręką, jakby chciał ją przytulić [tę rękę], ale odpuścił i jedynie poklepał ją delikatnie po ramieniu.
-Jutro... Jutro mam przyjść jeszcze raz do Dumbledora – powiedziała nagle Hermiona – o 17.
-Po co? - zapytał Ron
Właśnie.
-Nie wiem, mam nadzieję, że dowie się czegoś o moim bracie – westchnęła dziewczyna. - Idę do dormitorium. Muszę uzupełnić braki – dodała i już jej nie było.
Bo głównym problemem Dumbledore’a, zwłaszcza pod koniec „Zakonu feniksa” było z pewnością szukanie dziewięciolatka, który zwiał z domu.

Ałtorka ma rację… Hermiona ma braki… w mózgu…


Niestety Ałtorka nie napisała nic więcej, więc musimy rozstać się z jakże uroczą Hemrioną.
Pozdrawiają Was Mika wspinająca się na piramidę z kanap, nienormalnie wyglądająca  (ale wciąż licząca na zostanie deserem Ślizgonów Fangholder, Wiera dająca klapsy Minerwie McGonagall i StrawCherry z rozpaczy chowająca się do swojej szaty.
GRY